„Będziemy selekcjonować turystów, którzy przyjadą z wizytą. Nie chcemy, by na Bali przyjeżdżali turyści z plecakami, chcemy, by wyspa pozostała czysta i by przyjezdni byli ludźmi o odpowiednich walorach” - stwierdził minister koordynator ds. morskich i inwestycji Luhut Pandjaitan, opisując planowane otwarcie Bali na międzynarodowy ruch turystyczny.

Indonezja, której sektor turystyczny boleśnie odczuł skutki restrykcji związanych z pandemią Covid-19, chce szerzej otworzyć drzwi dla zagranicznych gości, nie wymagając od nich docelowo kwarantanny. Idzie w ten sposób w ślady Tajlandii, Malezji i Wietnamu, które już wcześniej rozpoczęły lub zapowiedziały otwarcie granic dla cudzoziemskich wczasowiczów w czasie rozpoczynającego się jesienią szczytu sezonu turystycznego.

Wypowiedź ministra Luhuta o przyjezdnych z plecakami nie przypadła jednak do gustu niektórym indonezyjskim internautom. Komentując jego wypowiedź w mediach społecznościowych, wielu z nich określiło ją jako niegrzeczną i klasistowską, zarzucając władzom chciwość.

„Pieniądze są dla niego wszystkim” – napisał o ministrze na Twitterze użytkownik Adeyadi. „Z radością przywitamy was jako gości, którym należy się szacunek, na tym polega nasza kultura” – dodał. Inny z internautów zauważył, że choć masowa turystyka jest zawieszona od początku pandemii, to rzeki, drogi i działki na Bali nadal są zaśmiecone. Byli jednak tacy, którzy zwrócili uwagę, że niektóre kraje przed wydaniem wiz wymagają od przyszłych gości pokazania stanu konta i wykupienia ubezpieczenia zdrowotnego, a indonezyjskie służby imigracyjne też powinny sprawdzać materialny status przyjezdnych.

Reklama

Jak podkreślił minister Luhut, operacja otwarcia turystyki na Bali będzie przeprowadzona z ostrożnością. Np. do monitorowania ruchu ma być wykorzystywana obowiązkowa na terenie atrakcji turystycznych aplikacja mobilna. Zaznaczył także, że wyspa nie przyjmie od razu turystów ze wszystkich krajów, a jedynie z tych, które znajdą się na liście państw z odpowiednio niskim zagrożeniem epidemicznym.

Władze w Dżakarcie nie podały na razie konkretnego terminu ponownego otwarcia Bali, planowanego już od wielu miesięcy. We wrześniu minister turystyki i gospodarki kreatywnej Sandiaga Uno zasugerował, że kraj może przyjąć model zastosowany przez Tajlandię.

Azjatyckie królestwo już w lipcu uruchomiło pilotażowy program dla cudzoziemskich gości na wyspie Phuket, później go rozszerzając. W październiku program, umożliwiający przyloty bez konieczności odbywania kwarantanny, ma zostać rozszerzony m.in. na Bangkok i kilka prowincji w całym kraju. Dotąd z możliwości przyjazdu skorzystało ponad 30 tys. osób.

W 2019 roku Indonezję odwiedziło 16,1 mln zagranicznych turystów. Na samej Bali odnotowano przyjazdy blisko 6 mln. W kolejnym roku – w wyniku spowodowanego pandemią zamknięcia granic – ich liczba spadła niemal sześciokrotnie. Odkąd w 2020 roku balijska gospodarka przeszła załamanie, kurcząc się o ponad 9 proc., władze promują inicjatywy mające zachęcić zamożnych Indonezyjczyków do odwiedzania wyspy. W ramach programu „Pracuj z Bali” do lokowania tam biur namawiano także przedsiębiorców, zaś w maju rząd postanowił przenieść tam tysiące pracowników kilku dżakarckich ministerstw.

Autor: Tomasz Augustyniak