Dr David Heymann z Londyńskiej Szkoły Higieny i Medycyny Tropikalnej w wypowiedzi dla AP przestrzega jednak przed zbyt dużym optymizmem. Jego zdaniem, epidemia jest jeszcze w fazie rozwoju i trudno wciąż wyrokować, kiedy nastąpi szczyt zachorowań.

Po fali krytyki władz chińskich, głównie za to, że zwlekano z ujawnieniem faktycznych rozmiarów epidemii, Światowa Organizacja Zdrowia pochwaliła Chiny za działanie, jakie podjęto w walce z epidemią wywołaną pod koniec 2019 r. przez wirusa 2019-nCoV. Zdaniem dyrektora generalnego WHO Tedrosa Adhanoma Ghebreyesusa, środki zaradcze, jakie podjęto w prowincji Hubei, w samym epicentrum epidemii, stwarzają szanse na powstrzymanie rozwoju epidemii.

Z najnowszych danych chińskiej Narodowej Komisji Zdrowia wynika, że jedynie we wtorek zarejestrowano w Chinach 4 tys. nowych przypadków tej infekcji oraz 65 zgonów. Wszystkie miały jednak miejsce w prowincji Hubei, w której doszło do wybuchu epidemii. W sumie odnotowano ponad 24,3 tys. przypadków zakażeń wywołanych nowym koronawirusem, a liczba zgonów sięga prawie 500.

W ocenie WHO, nie można wciąż mówić o wybuchu pandemii, ponieważ wirus został wprawdzie zawleczony do ponad 20 krajów, ale nie ma nowych ognisk wybuchu epidemii i nie odnotowano jeszcze zachorowań na wszystkich kontynentach, na przykład w Afryce i Ameryce Łacińskiej.

Reklama

Wirus uśmierca głównie ludzi starszych. Dotychczas 80 proc. zgonów zdarzyło się u osób w wieku co najmniej 60 lat, zwykle najbardziej narażonych na zapalenie płuc, jakie wywołuje wirus 2019-nCoV. Poza tym 75 proc. ofiar tego patogenu chorowało także na inne schorzenia, takie jak choroby sercowo-naczyniowe i cukrzyca. Jednak zdecydowana większość chorych odzyskuje zdrowie, podobnie, jak to mam miejsce w przypadku grypy. (PAP)

Autor: Zbigniew Wojtasiński