W końcówce roku notowaliśmy rekordy zgonów z powodu COVID-19. I choć liczba nowych przypadków zakażeń spadała, to wiceminister zdrowia Waldemar Kraska przyznawał: „Wydaje się, że w tej chwili jesteśmy na szczycie, jeśli chodzi o liczbę osób, które zmarły, przegrały walkę z koronawirusem”. I znów jak mantrę powtarzano informację, że w tej grupie większość stanowiły osoby niezaszczepione.
Zaraz też pojawiły się komentarze, że nie wystarczy apelować o rozwagę, a przy tym dawać na jedną noc dyspensę od pandemii. Bo rozporządzenie Rady Ministrów w sprawie ograniczeń, nakazów i zakazów zostało błyskawicznie poprawione tak, by kluby, dyskoteki i inne miejsca, w których co roku odbywały się huczne zabawy, mogły działać. Jedynym ograniczeniem był limit do 100 osób… niezaszczepionych. To wystarczyło, by listy gości zapełniły się błyskawicznie.
Skoro jest dyspensa, to idziemy się bawić. Ci, którzy zawsze potrzebowali mocnych wrażeń, potraktują to jako zachętę do świętowania po bandzie, kiedy nie myśli się o bezpieczeństwie swoim i innych. Na drugim biegunie są osoby, które pożegnały bliskich lub same otarły się o śmierć. Dla nich zachowanie ryzykowne to przejaw egoizmu, skrajnej głupoty. Ale myślę, że gros osób podejdzie do sylwestra jak do balu, na którym pojawią się w roli Kopciuszka. Włożą piękne stroje, ułożą fryzury stosownie do miejsca, a gdy wybije dwunasta, wrócą do swojej rzeczywistości – opisuje dr Marta Znajmiecka-Sikora, psycholog z Uniwersytetu Łódzkiego.

Cicho, nic się nie dzieje

Reklama
„Zapraszamy na bezpieczny sylwestrowy pobyt w spokojnej okolicy, bez dźwięków hucznej imprezy. W zamian proponujemy spokój, ciszę i totalny wypoczynek z sauną, dowozem na stoki i pyszną kuchnią” – tak reklamuje się hotel w Wiśle. I choć cena za noc ze śniadaniem wynosi 660 zł od osoby, a z obiadokolacją 800 zł, to zostały ostatnie wolne pokoje. W sumie obiekt ma ich 55. W hotelu twierdzą, że ponieważ nie ma skutecznego sposobu zweryfikowania, kto jest zaszczepiony, to ostatecznie wynajmą mniej pokojów, by nie narazić się na restrykcje. Gościom to pasuje, bo to oznacza jeszcze większą prywatność i komfort wypoczynku.
– Dowodzą tego zadawane pytania. Czy na pewno nie będzie żadnej imprezy, zarówno tej głównej, jak i w którymś pokoju? Odpowiadamy, że na pewno, bo nasi goście są zobowiązani do ciszy nocnej, a ta zaczyna się o godz. 22. Do tego czasu, owszem, w pokoju może grać muzyka, ale też nie tak, by przeszkadzała innym – mówi dyrektor hotelu. I dodaje, że nie jest to pierwszy rok, w którym w ten sposób można spędzić tu sylwestra. – Są tacy, którzy nie chcą w tym dniu chodzić do fryzjera, malować się, wkładać balowej sukienki. Wolą spędzić ostatni dzień w roku w kapciach, zawinięci w koc przed telewizorem. Ale nie swoim, tylko gdzieś z dala od domu, bez konieczności gotowania czy robienia czegokolwiek, co w tym dniu wypada. Pandemia dodatkowo się do tego przyczyniła. Ludzie stronią od kontaktów. W tym roku, mimo że wiele osób jest zaszczepionych, to i tak są tacy, którzy wyżej cenią dystans i poczucie bezpieczeństwa. Myślę, że nie widzą powodów do zabawy, ale także boją się nowego wariantu wirusa albo po prostu zakażenia, bo coraz głośniej mówi się o tym, że zaszczepieni też chorują.