Podręczniki ekonomii uczą nas, że spadek bezrobocia wpływa na wzrost płac. Odwołują się także do tzw. spirali cenowo-płacowej, czyli zjawiska wzrostu wynagrodzeń w reakcji na wzrost cen.

Współcześnie doświadczamy jednak czegoś innego: wynagrodzenia „odkleiły” się od cen. Koszty życia rosną w znacznie szybszym tempie niż pensje, chociaż bezrobocie jest niskie. „Dziś ceną za pracę zarobkową jest spadek realnego standardu życia” – pisze Spencer.

Realne wynagrodzenia zaczęły spadać w czasie kryzysu finansowego z 2008 roku, po czym ponownie zaczęły rosnąć po 2014 roku w wyniku niskiej inflacji, by ostatnio osiągnąć poziom z 2008 roku. Nie jest do końca jasne, dlaczego pomimo niskiego bezrobocia pensje stoją w miejscu. Autor wskazuje na kilka czynników, które mogą mieć tutaj znaczenie.

Reklama

Dlaczego pensje nie rosną

Pierwszy z nich to spadek siły związków zawodowych i uzyskanie przez firmy dużych wpływów. By dostać podwyżkę często trzeba zmienić firmę. Realne zyski firm wzrosły w ciągu ostatnich 20 lat o około 60 proc. A płace? O marne 14 proc.

Inna kwestia (Spencer analizuje problem na brytyjskim przykładzie) to spadek bezrobocia rejestrowanego przy wzroście rzeczywistego. Wynika to z tego, że duża liczba osób, szczególnie w Walii czy Szkocji, pracowałaby, gdyby miała dostęp do odpowiednich miejsc zatrudnienia, ale nie są uwzględniane w statystykach bezrobocia rejestrowanego. Kolejna kwestia to ukryte bezrobocie.

Niektórzy analitycy twierdzą, że płace rosną z opóźnieniem w stosunku do cen, choć Spencer powątpiewa, że wynagrodzenia odzyskają w skali kraju swoją realną siłę.

Jakie reformy są potrzebne?

Autor uważa, że doraźne wsparcie brytyjskiego rządu dla osób w najtrudniejszej sytuacji finansowej nie wystarczy. Oczekuje wprowadzenia głębokich reform, które zwiększą siłę negocjacyjną klasy robotniczej. Będzie to wymagało przeprojektowania struktur ładu korporacyjnego i zwiększenia znaczenia głosu pracowników w firmach. Konieczne jest także wzmocnienie związków zawodowych. Nierównowaga władzy, która cementuje stagnację realnych płac musi zostać jego zdaniem zniesiona.