Bloom i grupa innych badaczy prowadzi też trwające od 2020 roku badanie telepracy. W kwietniu osoby, które przynajmniej część pracy wykonywały zdalnie, były o około 9 proc. bardziej efektywne niż zatrudnieni wykonujący swoje zajęcia z biura. Oznacza to wzrost z 5 proc. notowanych w lecie 2020 roku.

Skąd tak duża poprawa? Zdaniem naukowca po prostu nauczyliśmy się pracy z domu. Zwraca uwagę na to, że rynek pracy nie był przygotowany na przejście na telepracę: brakowało systemów zarządzania, oceny, odpowiedniej infrastruktury do organizacji spotkań czy wyposażenia. Bloom przekonuje, że rozwój technologii dalej będzie napędzał efektywność pracy zdalnej.

Co ważniejsze, nasz system wsparcia poza sferą zawodową wzmacnia się – wraz z zanikiem pandemii będziemy mieli więcej okazji do spotykania się z ludźmi i urozmaicania sobie wolnego czasu poza domem.

Reklama

Wspomniane badanie odnosi się do samooceny pracowników w zakresie produktywności, ale obiektywne dane również potwierdzają ten trend. Równie ważne jak rzeczywista produktywność jest jednak poczucie bycia produktywnym – pisze Rani Molla w artykule.

Prawie połowa Ameryki pracuje zdalnie

Bloom szacuje, że obecnie w USA zdalnie pracuje około 40 proc. osób. Wartość ta spadnie po zakończeniu pandemii do 25-30 proc.

Choć pracodawcy są zadowoleni z efektywności, to obawiają się jednak, że praca zdalna osłabi kreatywność i zdolność do działań w zespole ich pracowników. Kolejne problematyczne obszary to kwestie lojalności wobec pracodawcy i zaniku firmowych kultur.

Dane pokazują, że stanowiska, które umożliwiają pracę zdalną są znacznie bardziej popularne niż biurowe. Około 60 proc. tzw. pracowników wiedzy deklaruje, że może porzucić aktualną pracę na rzecz w pełni zdalnej. Coraz częściej reagują na to firmy, które otwierają się na zwiększenie elastyczności zatrudnienia.