„Z powodu represji zostały zmienione formy protestów, na pewno jednak ujrzymy jeszcze wielotysięczne demonstracje, jakie były w sierpniu i wrześniu ubiegłego roku, gdyż ludzie chcą nowych wyborów, nowego kraju. Jest trudno, ale ludzie się nie poddadzą” - oświadczyła w czwartek w Wilnie Cichanouska.

W rocznicę proklamowania w 1918 r. niepodległości przez Białoruską Republikę Ludową opozycjonistka wspólnie z szefem litewskiego MSZ Gabrieliusem Landsbergisem złożyła kwiaty na wileńskiej Rossie, w miejscu spoczynku powstańców styczniowych, w tym jednego z przywódców zrywu - Konstantego Kalinowskiego.

„Powstanie 1863-1864 r. było walką o wolność narodów białoruskiego, polskiego i litewskiego. Urodzony na Białorusi Kalinowski był najwybitniejszym przywódcą tej walki, który zginął za wolność i godność naszych narodów” - wskazał Landsbergis. Podkreślił, że powstańcze hasło „Za naszą i waszą wolność” pozostaje aktualne.

Reklama

Na Rossie złożono też kwiaty na grobie premiera i ministra spraw zagranicznych Białoruskiej Republiki Ludowej w latach 1918-1919 Antoniego Łuckiewicza i jego brata Iwana Łuckiewicza.

W czwartek ulicami Wilna przejechała kolumna samochodów udekorowanych białoruskimi flagami narodowymi, a w centrum miasta, na Placu Łukiskim, odbyła się akcja solidarności z narodem białoruskim z udziałem litewskich polityków oraz aktorów z Grodna, którzy zostali zwolnieni, bo odmówili grania komedii w czasie zeszłorocznych protestów.

Na Białorusi Dzień Wolności jest obchodzony przez opozycję i środowiska niezależne w rocznicę proklamowania w 1918 r. niepodległości przez Białoruską Republikę Ludową. Dzień ten nie jest uznawany przez władze Białorusi.