Ławrow wyraził też przekonanie, że obecnej sytuacji geopolitycznej nie można porównywać do czasów zimnej wojny.

„Budowę gazociągu Nord Stream 2 uważamy wyłącznie za wzajemnie korzystny projekt biznesowy. Twierdzenia, że zwiększy on zależność Europy od dostaw rosyjskiego gazu, są bezpodstawne. Naszym zdaniem trafniej byłoby mówić o pozytywnej wzajemnej zależności, bo Rosji też zależy na tym, by Europejczycy kupowali jej produkty” – oświadczył Ławrow.

Dodał, że omijający Ukrainę gazociąg zapewni stabilne dostawy surowca najkrótszą drogą, zaś Rosja będzie nadal dotrzymywać obowiązujących umów w sprawie dostaw rosyjskiego gazu do Europy, a przy tym „kraje tranzytowe będą musiały rywalizować między sobą o prawo do tranzytu zamiast dyktować własne warunki”.

Według niego właśnie dzięki temu Nord Stream 2 na wiele dziesięcioleci wzmocni bezpieczeństwo energetyczne Europy.

Reklama

Pytany o to, jak przywrócić wzajemne zaufanie obu stron, Ławrow odparł, że jest to skomplikowane i wymaga czasu, a „piłka jest po stronie unijnych kolegów”. „Unia Europejska mogłaby zrobić pierwszy konstruktywny krok, rezygnując z prób upolityczniania handlowej i gospodarczej współpracy z Rosją” – powiedział, zapewniając, że Rosja jest zawsze otwarta na konstruktywną współpracę opartą o wzajemne zaufanie i uwzględnianie swoich interesów.

Nawiązując do sankcji unijnych wobec Rosji Ławrow oświadczył, że są one nieskuteczne, a „w XXI wieku nie ma miejsca na takie przejawy solidarności sojuszniczej”. Podkreślił, że od ich wprowadzenia w 2014 roku wymiana handlowa Rosja-UE spadła o ponad połowę i w 2020 roku wyniosła tylko 192 mld dolarów.

„Co ważne, unijne sankcje najboleśniej uderzają w kraje Europy Wschodniej, bo wielkie państwa europejskie potrafią odwrócić sytuację na swoją korzyść” – dodał szef rosyjskiej dyplomacji.

Pytany, czy obecną sytuację w sferze bezpieczeństwa można porównać do atmosfery z okresu zimnej wojny, Ławrow wyraził przekonanie, że takie analogie nie są właściwe i choć obecna sytuacja militarna na świecie jest pod pewnymi względami podobna, to pod innymi wykazuje istotne różnice.

„Oddaliliśmy się od najpoważniejszego punktu sowiecko-amerykańskiej konfrontacji, który przejawił się w 1962 roku kryzysem karaibskim, kiedy dosłownie staliśmy na krawędzi wojny atomowej” – zaznaczył.

Przyznał, że nadal pogłębiają się sprzeczności między najważniejszymi graczami światowymi, co wynika m.in. ze starań USA o powstrzymanie rozwoju Rosji i Chin. Jako przykład podał jednostronne zerwanie przez USA porozumień o kontroli zbrojeń i rozszerzenie amerykańskiego potencjału wojskowego w Europie i na Pacyfiku.

Ławrow podkreślił jednak, że prezydenci USA i Rosji, Joe Biden i Władimir Putin, przyjęli na spotkaniu w Genewie 16 czerwca oświadczenie potwierdzające, że nie wolno dopuścić do wybuchu wojny atomowej, a 28 czerwca doszło w tym mieście do rozpoczęcia rozmów o stabilności strategicznej.

„Jesteśmy jednak realistami i zdajemy sobie sprawę, że do osłabienia napięcia prowadzi wyboista droga. W odróżnieniu od okresu zimnej wojny teraz nie wszystko, choć nadal wiele zależy od porozumień rosyjsko-amerykańskich” – dodał.

Z zadowoleniem Ławrow ocenił „niezrównany poziom” współpracy rosyjsko-węgierskiej. „Nasze gospodarki pod wieloma względami uzupełniają się nawzajem. Cieszy, że mimo przeszkód wynikających z sankcji Brukseli nie tylko udaje się konsekwentnie realizować wcześniej zainicjowane wielkie inwestycje, ale też jesteśmy w stanie określić kolejne cele naszych wysiłków” – zaznaczył, wspominając, że Węgry jako jedyny kraj UE kupiły rosyjską szczepionkę przeciw Covid-19.

Pytany o kolejny termin dorocznego spotkania Putina i premiera Viktora Orbana, które w zeszłym roku nie odbyło się z powodu pandemii, Ławrow odparł, że spotkania zostaną wznowione „po ustabilizowaniu się sytuacji pandemicznej”.