Premier Japonii Fumio Kishida zapewnił w styczniu w rozmowie z prezydentem USA Joe Bidenem, że Tokio podejmie „silne działania w odpowiedzi na jakikolwiek atak” Rosji na Ukrainę. Główny sekretarz japońskiego rządu Hirokazu Matsuno oświadczył we wtorek, że władze rozważają, jakie środki mogłyby zostać użyte.

„Myślę, że te wypowiedzi na temat tak zwanych silnych działań przeciwko Rosji przynoszą skutki przeciwne do zamierzonych. (Sankcje) nie przyczyniłyby się do tworzenia dobrej, pozytywnej atmosfery dialogu między Rosją a Japonią” – ocenił rosyjski ambasador na konferencji prasowej.

Wszelkie sankcje „zaprzeczyłyby porozumieniu pomiędzy naszymi przywódcami, aby rozwijać wszechstronne relacje dwustronne” – powiedział Galuzin, odnosząc się do porozumienia z 2018 roku w sprawie przyspieszenia rozmów na temat formalnego układu pokojowego po drugiej wojnie światowej. Ambasador zasugerował, że postawa Japonii w sprawie Ukrainy może zaważyć na dalszych losach tych rozmów.

Sporne wyspy

Reklama

W deklaracji z 2018 roku Rosja zapowiedziała przekazanie Japonii dwóch z czterech spornych wysp na Oceanie Spokojnym, które Rosjanie nazywają Kurylami Południowymi, a Japończycy – Terytoriami Północnymi. Z powodu sporu o te wyspy oba kraje nie podpisały formalnego układu pokojowego po wojnie.

Galuzin skrytykował również perspektywę rozszerzania NATO na wschód, która jego zdaniem rodzi „głęboki i systematyczny kryzys”. Na pytanie o cel niedawnych wspólnych ćwiczeń wojskowych Chin i Rosji odparł natomiast, że zacieśnianie współpracy w sferze bezpieczeństwa przez „dwa sąsiednie kraje jest naturalne”.

Pekin dyplomatycznie, ale wyraźnie poparł działania Kremla wobec Ukrainy, oceniając, że zgłaszane przez Moskwę obawy o bezpieczeństwo są uzasadnione i muszą być potraktowane poważnie. Według ekspertów Chiny i Rosja są nieformalnymi sojusznikami w konfrontacji z USA i dążą do rewizji obecnego porządku międzynarodowego.

Andrzej Borowiak