W dniach 3-7 lutego instytut badań opinii Civey przeprowadził na zlecenie Focus Online wywiady z ponad 5 tys. obywateli Niemiec na temat ich oceny pracy obecnego rządu. Wynika z nich, że z Olafa Scholza w roli kanclerza zadowolonych jest jedynie 12 proc. ankietowanych, a 71 proc. uznało jego styl zarządzania i komunikowania się jako zły lub bardzo zły.

Sposób prowadzenia polityki wewnętrznej tylko 16 proc. respondentów oceniło pozytywnie, a 59 proc. – negatywnie. Ostrożny kurs, prezentowany przez Scholza wobec kryzysu na Ukrainie, sprawił że jedynie 20 proc. Niemców ocenia aktualną politykę zagraniczną rządu pozytywnie.

Tilman Mayer, ekspert poproszony przez „Focus” o skomentowanie wyników badania, wskazuje jasno: „Kanclerz Scholz musi w końcu przejść do ofensywy”. Zdaniem Mayera kanclerz jest zbyt mało wyrazisty w obszarze komunikacji, zachowuje się jak urzędnik, a nie przywódca. „Nawet Merkel, która również była dość spokojna pod względem temperamentu, była bardziej +obecna+” – zauważa ekspert.

Scholz nie wyjaśnia ludziom poczynań politycznych i strategii rządu. „Wygląda to, jakby w polityce wewnętrznej i zagranicznej rząd jeszcze się nie odnalazł . To odbija się na reputacji Niemiec. Chcieliśmy przywództwa, ale go nie dostrzegamy” – wyjaśnia Meyer. „W trakcje ostatniej kampanii wyborczej Scholz wiele razy mówił o swojej roli przywódcy. Jednak ostatnie tygodnie przynoszą coraz bardziej widoczny brak przywództwa, czy to w kwestii Ukrainy, czy powracających wciąż tematów, związanych z pandemią w kraju”.

Reklama

Można odnieść wrażenie, że sukces wyborczy Scholza i SPD był nie tyle zasługą samego Scholza, co wynikiem błędów popełnianych w kampanii przez jego głównych kontrkandydatów, Annaleny Baerbock (Zieloni) i Armina Lascheta (CDU) - zauważa "Focus".

Według sondaży Infratest od czasu wyborów federalnych popularność SPD spadła o ok. 4 proc. Dla porównania: Angela Merkel była w stanie zyskać nawet sześć punktów procentowych dla CDU po wygraniu wyborów w 2005 roku. „Zdobywanie punktów w obszarze komunikacyjnym jest teraz największym obowiązkiem kanclerza. Słabość kanclerza grozi teraz obciążeniem dla całego rządu" – podkreśla Mayer.

„Gdy 8 grudnia Olaf Scholz został wybrany na kanclerza, a ministrowie jego rządu zaprzysiężeni, towarzyszyła temu euforia, a przynajmniej zaciekawienie. Ale dwa miesiące później nie ma po tym śladu. Kanclerz przez większość czasu jest niewidoczny, jego ministrowie często się gubią lub popełniają błędy. Aprobata dla tego rządu spada w społeczeństwie masowo” – podsumowuje „Focus”.