"Jasny sygnał dla Rosji"

W opublikowanym w piątek w gazecie "Dagens Nyheter" artykule własnego autorstwa premier Ulf Kristersson oraz szef resortu obrony Pal Jonson napisali, że Szwecja "w przypadku kryzysu lub wojny musi być w stanie szybko sprowadzić na swoje terytorium zasoby wojskowe innych narodów, co wymaga zarówno planowania, przygotowania, jak i praktyki". "Możliwość tymczasowego stacjonowania zagranicznego sprzętu oraz personelu zwiększa naszą wiarygodność. Jest to również jasny sygnał dla Rosji, że nasza zdolność do udzielania i otrzymywania pomocy wojskowej jest dobra" - podkreślili.

Kristersson i Jonson uściślili, że obecność sił NATO w Szwecji może wiązać się z czasowym stacjonowaniem określonych sił w ważnych strategicznie i geograficznie miejscach kraju. "Może to na przykład dotyczyć na przykład zasobów logistycznych na zachodnim wybrzeżu, w regionie Jaemtland (w pobliżu granicy z Norwegią) lub w Norrbotten (północ kraju) albo systemów obrony powietrznej w południowej Szwecji" - zaznaczyli. Jak dodali, wojska NATO będą mogły stacjonować od jednego do kilku tygodni lub przez dłuższy okres.

Reklama

Kiedy Szwecja dołączy do NATO?

Jednocześnie szwedzcy politycy podkreślili, że Szwecja "kontynuuje przygotowania do członkostwa w NATO i integracji wojskowej z sojuszem obronnym". "Obejmują one m.in. poprawę interoperacyjności naszych systemów dowodzenia, inwestycje w infrastrukturę, gromadzenie rezerw paliwa oraz działania przed przystąpieniem do wspólnej obrony powietrznej NATO" - napisali Kristersson oraz Jonson.

Rząd w Sztokholmie liczy, że kraj stanie się częścią sojuszu do szczytu w Wilnie (11-12 lipca). "Jak najszybsze członkostwo przyniosłoby korzyści zarówno nam, jak i NATO, nasi przyszli sojusznicy są tego świadomi. Nasz ambitny plan wzmocnienia szwedzkiej obrony realizowany jest niezależnie od procesu NATO" - podkreślili.

Ze Sztokholmu Daniel Zyśk (PAP)