Wspólna obrona państw bałtyckich

Litwa, Łotwa i Estonia borykają się z ogromnym problemem natury strategicznej. Zagraża im Rosja, od której byłej imperialnej formy - ZSRR - państwa te odłączyły się zaledwie 35 lat temu. Rosja jest państwem agresywnym, co widzimy szczególnie od czasu inwazji na Ukrainę. Mimo wojny toczonej z mniejszym państwem, Moskwa co jakiś czas rzuca groźby pod adresem bałtyckich republik. Wszystkie trzy państwa są oczywiście w strukturach NATO, Unii Europejskiej, istnieją też różnego rodzaju porozumienia bilateralne dotyczące szczególnych form współpracy (np. Estonia i Finlandia od 2022 r. współpracują w zakresie obrony wybrzeża). Geografia nie ułatwia im obrony - same są państwami niewielkimi, które nie mają głębi strategicznej. "Za plecami" jest tylko Bałtyk i sojusznicy mogący wesprzeć je drogą powietrzną, jedynie Litwa ma dość wątłe połączenie lądowe z Polską, może trudne do operowania większymi siłami, ale niezbyt szerokie. Owszem, na ich terytorium stacjonują wojska sojuszników, ale również izolowane i niezbyt silne, a ewentualnymi posiłkami mogą być najwyżej lekkie jednostki aeromobilne (szczególnie amerykańskie oraz elementy polskiej 6. Brygady Powietrznodesantowej). Ograniczone są również środki materialne, którymi dysponują Litwa, Łotwa i Estonia. Ich budżety obronne na 2024 r. to odpowiednio 2,092 mld EUR, 1,128 mld EUR i 1,3 mld EUR. Wobec tego Bałtowie zdecydowali się na współpracę wojskową, która ma uczynić obronę bardziej efektywną.

Bałtycka "Linia Maginota"

Reklama

Najbardziej medialnym przykładem współpracy jest ogłoszony w styczniu plan wspólnej budowy linii umocnień wzdłuż granicy z Rosją i Białorusią. Łączna długość wspólnej granicy wynosi 1194 km (plus 273 km granicy z Obwodem Kaliningradzkim). 19 stycznia w Rydze ministrowie obrony państw bałtyckich zatwierdzili wspólną budowę linii umocnień, mającej wg wspólnego komunikatu spełniać zarówno funkcję obronną, jak i odstraszającą. Koncepcja opierać się ma na decyzjach podjętych przez NATO na szczycie w Madrycie w połowie 2022 r., kiedy zgodzono się na opracowanie nowych planów obronnych. Dobór środków służących umocnieniu granicy będzie sprawą indywidualną każdego z państw. O planach łotewskich na razie niewiele wiadomo. Estonia zamierza wybudować wzdłuż granicy z Rosją 600 bunkrów z dziesięcioosobowymi załogami. Zostaną one wkomponowane w krajobraz tak, by utrudnić ich wykrycie przez wrogą armię. Wartość inwestycji przekroczy prawdopodobnie 60 mln EUR. Litwa dla odmiany nie zapowiada na razie budowy stałych umocnień, zamiast tego utworzy 20 (pierwotnie planowano 18) magazynów zapór inżynieryjnych różnego typu. Będą to m.in. metalowe i żelbetowe zapory przeciwczołgowe (tzw. jeże i smocze zęby), zwoje drutu ostrzowego itd. Tylko w tym roku Litwa wyda na zapełnienie magazynów ok. 32 mln EUR, przy czym rząd w Wilnie chwali się, że większość środków przewidzianych na ten program zostanie wydanych lokalnie. Dodatkowo Litwini planują zawczasu przygotowanie dróg, mostów i wiaduktów do uczynienia ich nieprzejezdnymi, przewidują również wykorzystanie rowów melioracyjnych jako bazy pod rowy przeciwczołgowe. Jak widać, plany poszczególnych krajów mają się różnić, będzie jednak realizowana pewna forma ich koordynacji. W pewnym sensie więc powstanie nie tyle ciągła linia umocnień, jaką czytelnik mógłby wyobrażać sobie na wzór przedwojennej francuskiej Linii Maginota, lecz raczej trzy różne, ale powiązane ze sobą linie różnorakich obiektów. Co ciekawe, podczas ich tworzenia wykorzystane zostanie doświadczenie Litwy i Łotwy z budowy doraźnych zabezpieczeń pasa granicznego z Białorusią z okresu kryzysu migracyjnego z lat 2021-22.

Budowa przeszkód inżynieryjnych i bunkrów oraz wykorzystanie naturalnych walorów obronnych terenu w założeniu ma - w razie potrzeby - opóźnić czy nawet zatrzymać pochód wojsk rosyjskich na Zachód i umożliwić dotrwanie do odsieczy. Manewr jest bowiem kluczowy dla powodzenia operacji zaczepnej, a doświadczenia z wojny ukraińskiej pokazują, że głęboko urzutowana obrona mająca oparcie w fortyfikacjach (nierzadko jeszcze z czasów II wojny światowej) może zatrzymać nawet znacznie liczniejsze siły nieprzyjaciela. Nie dziwi więc, że Litwini, Łotysze i Estończycy zdecydowali się na sięgnięcie po te nieco zapomniane dziś (może niesłusznie?) narzędzie.

Nie tylko bunkry

Współpraca obejmuje nie tylko wspólną budowę linii umocnień. Równolegle Estonia i Łotwa podpisały porozumienie odnośnie NATO-wskiej kontroli przestrzeni powietrznej, która ma być realizowana z łotewskiej bazy Lielvarde ze względu na remont estońskiej bazy Ämari. Z baz tych operują samoloty wielozadaniowe sił powietrznych państw NATO, zapewniając parasol lotniczy państwom bałtyckim w ramach programu Air Policing. Operują z nich też czasem inne typy maszyn, np. lotnictwo transportowe czy (np. w 2012 r.) amerykańskie szturmowe A-10.

Realizowane są również wspólne zakupy uzbrojenia. Bliżej nieokreślona forma współpracy ma występować np. przy zakupach artyleryjskich systemów rakietowych M142 HIMARS, które już kupiły Litwa (8 wyrzutni wraz z amunicją za 495 mln USD), Łotwa (6 wyrzutni i amunicja za 180 mln USD) i Estonia (6 wyrzutni wraz z amunicją za 200 mln USD), przy czym część kosztów pokrył rząd USA, a niewykluczone są też kolejne zakupy. Godnym odnotowania jest fakt zakupu wraz z wyrzutniami pocisków balistycznych typu M57 o zasięgu do 300 km, co pozwala razić obiekty wojskowe np. w Petersburgu czy w Pskowie. Łotwa i Estonia kupią również wspólnie system obrony powietrznej średniego (faktycznie raczej krótkiego, jak polska Narew, ze względu na wysokie koszty zakupu i eksploatacji chociażby Patriotów) zasięgu. Jako możliwe systemy wskazywane są m.in. niemiecki IRIS-T SLS, brytyjski SkyCeptor, norwesko-amerykański NASAMS czy izraelski Spyder. Wydaje się, że najlepszą pozycję startową mają IRIS-T SLS i NASAMS, bowiem pierwszy jest oferowany w programie "europejskiej tarczy" ESSI, w którym uczestniczą Litwa i Łotwa, drugi zaś jest już używany przez partnerską Litwę.

Ponadto w październiku ub. r. Łotwa i Estonia rozpoczęły wspólne zakupy 3000 pojazdów logistycznych różnych typów i klas. Firma Veho Trucks, skandynawski przedstawiciel firmy Mercedes-Benz, ma dostarczyć pojazdy o masie do 5 ton, zaśsamochody ciężarowe o większej ładowności dostarczą Volvo Eesti i Scania Eesti. Wartość umowy ramowej to niemal 700 mln EUR. Nieco wcześniej Estonia i Litwa wspólnie kupiły ładunki wydłużone, niezbędne saperom do wykonywania przejść w polach minowych.Będzie to kosztować estońskich i litewskich podatników 200 mln EUR.

Współpraca powinna zapewnić interoperacyjność między armiami państw bałtyckich, ułatwiając im obronę oraz obniżając jej koszty. W przeszłości próby nawiązania takiej kooperacji kończyły się raczej niepowodzeniem. Np. w przypadku zakupów uzbrojenia, każde z państw dysponuje innymi typami dział samobieżnych, innymi typami transporterów opancerzonych, innymi typami broni strzeleckiej itd. Wspólne zakupy pozwolą na bardziej efektywne wykorzystanie szczupłych zasobów. Czy Bałtowie pójdą za ciosem i będą kontynuować kooperację też na innych polach, np. w zakresie organizowania nowych struktur wojskowych (jak dowództwa szczebla dywizji)? Czas pokaże.

Przed swoją szansą stoi polska zbrojeniówka, bowiem polskie przeciwlotnicze Pioruny sprawdzone na Ukrainie nabyła już Estonia - kolejnym nabywcą może być np. używająca już starszych Gromów Litwa, a przecież oferta jest znacznie szersza. W przeszłości np. Rosomak S.A. konkurował na Litwie w przetargu na kołowe transportery opancerzone, choć niestety bez powodzenia.