Proponowane podwyżki dla pracowników służby zdrowia, w tym strajkujących od czwartku młodszych lekarzy w Anglii, policjantów, członków sił zbrojnych, służby więziennej i nauczycieli, są zgodne z rekomendacjami niezależnych komisji ds. płac i mają kosztować ok. 5 miliardów funtów. Premier Sunak przyznał, że w budżecie nie ma zaplanowanych na to pieniędzy, ale zapewnił, że nie będą one sfinansowane ani przez podwyżkę podatków, ani przez zwiększenie zadłużenia.

Ostateczna propozycja

"To znacząca podwyżka płacowa, jedna z najbardziej znaczących, jakie mieliśmy od dziesięcioleci, i kosztuje miliardy funtów więcej, niż rząd przewidział w budżecie, a to ma konsekwencje. Dzisiejsza oferta jest ostateczna. Nie będziemy ponownie negocjować tegorocznych ustaleń i żadna ilość strajków nie zmieni naszej decyzji" - oświadczył brytyjski premier. Wskazał, że podwyżka musi być sfinansowana w ramach istniejących budżetów poszczególnych ministerstw, a także poprzez znaczące zwiększenie opłat, jakie muszą ponosić potencjalni imigranci ubiegający się o wizę oraz później, żeby mieć dostęp do publicznej służby zdrowia.

Reklama

Wynagrodzenia kontra inflacja

Sunak oraz minister finansów Jeremy Hunt przez wiele miesięcy odmawiali spełniania postulatów strajkujących kolejnych grup zawodowych, argumentując, że podwyżki płac zgodne z inflacją spowodują, iż ta nie zacznie spadać, a to musi być priorytetem. Z drugiej strony - sytuacja, w której od jesieni zeszłego roku niemal bez przerwy trwają jakieś strajki, stawała się coraz trudniejsza politycznie. Wprawdzie zaproponowane podwyżki są nadal poniżej inflacji, której roczna stopa w maju wyniosła 8,7 proc., ale rząd liczy, że do końca roku spadnie ona do ok. 5 proc., zatem ma nadzieję, iż oferta pozwoli zakończyć strajki. Pierwsze reakcje są raczej pozytywne - związki zawodowe nauczycieli oświadczyły, że będą rekomendowały swoim członkom jej przyjęcie.

Z Londynu Bartłomiej Niedziński