Obecnie wyróżnia się 16 metali, które są absolutnie niezbędne dla przemysłu zaawansowanych technologii. Chiny kontrolują 96 proc. ich produkcji, a więc również ich podaż. Współczesnej wojny technologicznej o globalną dominację ekonomiczną nie da się wygrać bez dostępu do rzadkich metali. Państwo Środka ma więc na tym polu przewagę.

Bardzo możliwe, że kraje rozwinięte zlekceważyły problem pozyskiwania minerałów niezbędnych we współczesnej elektronice. Niszę tę wykorzystują od lat Chińczycy, którzy zdominowali przemysł wydobywczy w Afryce. Na Czarnym Lądzie znajduje się około 90 proc. wszystkich światowych rezerw platyny i kobaltu, 50 proc. globalnego złota, 35 proc. światowych złóż uranu i dwie trzecie manganu.

>>> Czytaj też: Czesi chcą być litową potęga. Ruszyły przygotowania do wydobywania drogocennego metalu

Kolejnym kluczowym minerałem jest koltan (mieszanina tantalu i niobu), niezbędny składnik wykorzystywany w elektronice, w tym w telefonach komórkowych, którego Afryka posiada 75 proc. światowych zasobów. Do tego należy dołożyć żelazo i miedź, na które Chiny mają ogromny apetyt oraz chrom, kobalt, boksyt, tantal, ilmenit, cyrkon i oczywiście diamenty.

Reklama

Jak podaje Trading Economics, Chiny co miesiąc importują minerały, rudy i metale o wartości 4 miliardów dolarów.

Najmniej znane

Chiny mają monopol na zapasy cezu, jednego z najrzadszych metali znajdujących się na Ziemi. Obecnie nie wydobywają go żadne kopalnie. Stany Zjednoczone, które nie mają na swoim terytorium złóż cezu, w maju 2018 roku wpisały ten metal na listę minerałów krytycznych. Najbliższe jego źródło najprawdopodobniej znajduje się w Kanadzie.

Złamać monopol Chin na cez chce kanadyjska firma Power Metals Corp. Jest to jedna z wiodących kanadyjskich firm wydobywczych, której zadaniem jest rozwój i eksploracja złóż cezu, litu i tantalu w Kanadzie. Zarząd spółki ma nadzieję na przemysłowe wykorzystanie złóż minerałów ziem rzadkich znajdujących się w West Joe Dyke w Case Lake, 80 km na wschód od Cochrane w północno-wschodnim Ontario.

Cenne bezcenne

Na dobrą sprawę wycena rynkowa cezu jest praktycznie niemożliwa, bo ze względu na rzadkość jego występowania, nie wprowadza się go do międzynarodowego obrotu.
Zdaniem ekspertów znaczenie cezu wzrośnie również w medycynie. Laboratoria już stosują związki cezu w obrazowaniu medycznym, terapii raka, pozytronowej tomografii emisyjnej (PET) i wielu innych dziedzinach.

>>> Czytaj też: Kryzys w branży motoryzacyjnej. Ponad 40 proc. producentów rozważa zwolnienia pracowników

W elektronice cez znajdzie zastosowanie w tworzeniu katalizatorów, w elementach ogniw fotoelektrycznych, czy w lampach próżniowych. Duże zapotrzebowanie na cez wykazuje również przemysł naftowy i gazowy, który wykorzystuje solanki mrówczanu cezu w płynach wiertniczych, aby zapobiec przedmuchom w trakcie pracy w szybach wysokociśnieniowych.

Dostępne w handlu zegary atomowe także wykorzystują związki cezu. Dokładność, z jaką mierzą czas, ma zasadnicze znaczenie dla infrastruktury transmisji danych w sieciach komórkowych, GPS i internecie.

Cez wykorzystuje się też w systemach obrony, w tym w detektorach podczerwieni, optyce, goglach noktowizyjnych i wielu, wielu innych urządzeniach. Lasery cezowe stosuje się w obronie przeciwrakietowej.

Lepiej późno niż później

Chcąc przełamać chińską dominację na quasi-rynku cezu, w grudniu 2019 roku Stany Zjednoczone i Kanada uzgodniły wspólną strategię działań. Daje to szansę na zdobycie przewagi nad Pekinem, który według "Wall Street Journal" już wcześniej próbował manipulować rynkiem metali ziem rzadkich. Podobnie jak cez, są one zdecydowanie tańsze w Chinach niż poza ich granicami. To spowodowało, że niektórzy główni producenci z branży technologicznej skłonni byli ulokować swoją produkcję w Chinach, gdzie mogą zaopatrywać się w niezbędne materiały po niższych kosztach.

Mając dostęp do tanich złóż wydobywanych przez jeszcze tańszą siłę roboczą w Afryce, Chiny w najbliższych latach mogą swobodnie zdominować globalną gospodarkę. I z drugiej gospodarki świata przedzierzgnąć się w hegemona dyktującego warunki wszystkim uczestnikom rynku. Opóźnić tę sytuację może jedynie ograniczenie globalizacji produkcji na rzecz kupowania materiałów u „lokalnych” dostawców. Pomóc w tym może panująca obecnie pandemia koronawirusa, która na kilkanaście tygodni zatrzymała chińskiego gospodarczego smoka. Spowodowało to załamanie się łańcucha dostaw w wielu gałęziach europejskiego przemysłu, których skutek będziemy jeszcze przez jakiś czas obserwować.

>>> Czytaj również: Spadają ceny złota i srebra. "Inwestorzy uciekają przede wszystkim w gotówkę"