Chiny nowym liderem globalizacji. Wszystko, co trzeba wiedzieć o Nowym Jedwabnym Szlaku
Choć globalizacja traci poparcie społeczne zarówno w Stanach Zjednoczonych jak i w Europie, chiński plan Nowego Jedwabnego Szlaku spotyka się z coraz większą akceptacją, zarówno wśród krajów rozwijających się, jak i rozwiniętych.
Choć globalizacja traci poparcie społeczne zarówno w Stanach Zjednoczonych jak i w Europie, chiński plan Nowego Jedwabnego Szlaku spotyka się z coraz większą akceptacją zarówno wśród krajów rozwijających się, jak i rozwiniętych.
1 Setki przywódców i urzędników ze 110 krajów uczestniczyło w szczycie transportowym „Pasa i Szlaku” w Pekinie, aby omówić wielki plan. Kraje położone wzdłuż szlaków transportowych odpowiadają obecnie za 16 procent światowej gospodarki i około jedną piątą światowej wymiany handlowej. Oczywiście Nowy Jedwabny Szlak ma rozwijać głównie połączenia handlowe między Chinami a Europą. Jednak z nowych połączeń handlowych skorzystają też inne kraje azjatyckie i nie tylko. Zasięg chińskiej gospodarki wydaje się bowiem nie mieć granic geograficznych. Nawet tak odległe kraje, jak Nowa Zelandia i Afryka Południowa, znalazły się wśród sygnatariuszy memorandum porozumienia z Chinami.
Forsal.pl
2
Chińczycy obecni są od Bangladeszu po Białoruś. Inwestują w kolejnictwo, rafinerie, mosty, parki przemysłowe i wiele innych projektów. W Kolombo w pobliżu głównego portu Sri Lanki wyrasta nowe miasto większe niż Monako. Szacunkowa całkowita wartość tej trwającej od ok. 25 lat inwestycji to 13 miliardów dolarów.
Trasa towarowa łącząca wschodnie wybrzeże Chin i Londyn właśnie zaczęła działać. Linia kolejowa o długości ponad 12 tys. km i przechodząca przez dziewięć krajów, umożliwia przewiezienie towarów przez cały kontynent Eurazji w ciągu 18 dni.
Forsal.pl
3
Czy ekspansja chińskiej gospodarki jest korzystna dla innych państw? Biorąc pod uwagę dotychczasowe osiągnięcia chińskich firm na świecie - niekoniecznie. Dotychczasowa historia chińskich inwestycji w różnych rejonach świata nie wygląda najlepiej. W Wenezueli Chińczycy porzucili projekt szybkiej kolei. Wycofali się także z dalszego kredytowania rządu Wenezueli. Ten latynoamerykański kraj był do niedawna jednym z największych chińskich kredytobiorców. W programie „ropa za dług” Wenezuela płaciła za chińskie kredyty głównie dostawami ropy naftowej. Jednak na skutek kryzysu gospodarczego w kraju w zeszłym roku ogłosiła niewypłacalność.
W Myanmarze (dawnej Birmie), gdzie zapotrzebowanie na chińskie pieniądze na rozwój infrastruktury jest ogromne, zatrzymany został wart 3,6 miliardów dolarów projekt budowy tamy. Powodem wstrzymania inwestycji były lokalne protesty dotyczące problemów związanych ze środowiskiem.
Także Polska miała już wcześniej styczność z „chińską solidnością”. Wystarczy przypomnieć firmę COVEC, która wycofała się z budowy autostrady A2.
Forsal.pl