Rozpoczynają się szkolenia wojskowe cywilów. Polska szykuje się na najgorsze
"wGotowości" ma być pierwszym od lat programem, który obejmie całe społeczeństwo. Wicepremier i minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz zapowiada, że celem nie jest szkolenie wojskowe w klasycznym rozumieniu, lecz nauka podstawowych umiejętności reagowania w sytuacjach zagrożenia.
– Bezpieczeństwo Polski zależy od silnej armii, silnych sojuszy i siły nas samych, naszego społeczeństwa – podkreśla szef MON. Dodaje, że w ramach programu uczestnicy mają nauczyć się m.in. rozpoznawania sygnałów alarmowych, zasad ewakuacji, udzielania pomocy i podstawowych procedur reagowania kryzysowego.
Szkolenia będą prowadzone w 132 jednostkach wojskowych, głównie opartych o struktury Wojsk Obrony Terytorialnej, przy wsparciu Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych.
Armia przeszkoli Polaków na wypadek wojny. Nawet 400 tys. osób pójdzie do wojska
Resort obrony zakłada, że program będzie podzielony na dwa moduły – "odporności" i "rezerwy". Pierwszy ma dotyczyć wszystkich obywateli, którzy chcą zdobyć praktyczne umiejętności przydatne w codziennych sytuacjach kryzysowych, takich jak pożar, awaria infrastruktury czy przerwy w dostawie energii. Drugi to ścieżka dla tych, którzy chcieliby związać się z wojskiem na dłużej, np. jako rezerwiści lub uczestnicy dobrowolnej służby zasadniczej.
Wiceszef MON Cezary Tomczyk poinformował, że szkolenia w ramach pilotażu obejmą w listopadzie i grudniu około 100 tys. osób we wszystkich formach. Dotyczy to zajęć indywidualnych, ale także szkoleń grupowych w szkołach i zakładach pracy. Do 2026 roku resort planuje przeszkolić nawet 400 tys. ludzi.
Założenia programu brzmią ambitnie, ale jego powodzenie zależy od organizacji i dostępnych zasobów. Wojsko i administracja lokalna muszą zapewnić odpowiednie warunki, instruktorów i zaplecze techniczne. W praktyce oznacza to dużą logistyczną operację, w której uczestniczyć będą nie tylko żołnierze, lecz także szkoły, samorządy i organizacje społeczne.
Armia przeszkoli chętnych Polaków już w listopadzie. Eksperci mają wątpliwości
Były dowódca GROM, generał Roman Polko, w rozmowie z Polską Agencją Prasową krytycznie ocenił angażowanie wojska w masowe szkolenia cywilów. W jego ocenie "wojsko doskonale wie, że tego nie udźwignie". Zdaniem generała liderem takich działań powinno być Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, które nadzoruje służby dysponujące doświadczeniem w reagowaniu kryzysowym.
– Wojsko nie może bezrefleksyjnie przyjmować wszelkich zadań, a minister obrony narodowej powinien znać swój zakres odpowiedzialności, wyznaczyć priorytety i skupić się na zadaniach konstytucyjnych, a nie na budowaniu wojskowej ochotniczej straży pożarnej, bo tak to wygląda – stwierdził generał Polko.
Podkreślił, że kompetencje związane z pierwszą pomocą, ewakuacją czy szkoleniami z reagowania kryzysowego leżą po stronie służb cywilnych. – To MSWiA ma kompetentne służby, takie jak straż pożarna, policja i straż graniczna. Szkolenia z pierwszej pomocy czy przetrwania to ich domena – powiedział.
Jak zapisać się na szkolenie wojskowe?
Zgłoszenia na szkolenie można będzie dokonywać poprzez aplikację mObywatel. Ministerstwo Obrony zapowiada, że w przyszłości mObywatel może stać się narzędziem szerszej komunikacji w sytuacjach kryzysowych, np. informowania o alarmach czy punktach ewakuacyjnych. Co ważne, szkolenia odbywają się w weekendy i trwają około 8 godzin. Po takim szkoleniu każdy uczestnik dostanie certyfikat jego ukończenia.