„Dostawy broni i pozbawienie węgierskiej mniejszości praw obywatelskich nie mają ze sobą nic wspólnego. Nie dostarczamy broni, ponieważ uważamy, że doprowadzi to jedynie do przedłużenia i eskalacji wojny” – stwierdził minister. „Nie zablokowaliśmy żadnych decyzji międzynarodowych, które byłyby ważne dla Ukraińców” – dodał.

Nieważne jest, kto i gdzie zorganizuje rozmowy pokojowe

Rząd w Budapeszcie chce, by Węgrzy odzyskali prawa, które mieli w Ukrainie w 2014 roku. „Powinni móc studiować po węgiersku do poziomu uniwersyteckiego, ukończyć szkołę średnią w swoim ojczystym języku i nie być zmuszani do psucia tłumaczeniem symultanicznym węgierskich przedstawień w ośrodkach kultury na Zakarpaciu” – powiedział Szijjarto.

Reklama

Stwierdził ponadto, że do tej pory odkładano sprawę mniejszości węgierskiej do zakończenia wojny, ale ukraińskie ustawodawstwo „zmusiło nas do podjęcia działań”. „Chociaż pomagamy krajowi, który jest ofiarą ataku, to jednocześnie kraj ten wprowadza bardzo bolesne przepisy dla tych właśnie ludzi, którzy mu pomagają” – stwierdził minister.

Szijjarto podkreślił, że nieważne jest, kto i gdzie zorganizuje rozmowy pokojowe, aby zakończyć konflikt w Ukrainie. „Krótko po rozpoczęciu wojny złożyliśmy propozycję, że Budapeszt jest gotów w każdej chwili gościć rozmowy pokojowe, i podtrzymujemy tę ofertę” – powiedział.

Viktor Orban odwiedzi Kijów w swoim czasie

Polityk dodał również, że premier Węgier Viktor Orban odwiedzi Kijów w swoim czasie, a MSZ obecnie pracuje nad przygotowaniem wizyty. Również on sam jest gotów na podróż do ukraińskiej stolicy, jeśli otrzyma takie zaproszenie.

Swoją niedawną wizytę w Mińsku Szijjarto tłumaczył koniecznością utrzymywania kanałów komunikacji z władzami Białorusi, „aby przeciwne strony mogły w pewnym momencie przeprowadzić sensowną dyskusję”.

Węgry od jesieni 2017 roku blokują spotkania NATO-Ukraina na wysokim szczeblu w związku z ustawą oświatową na Ukrainie. Rząd w Budapeszcie twierdzi, że uderza ona w prawa około 150-tysięcznej mniejszości węgierskiej na Zakarpaciu.

Marcin Furdyna