W rozmowie z niemieckim tygodnikiem "Wirtschaftswoche" von der Leyen przyznała jednocześnie, że wstrzymanie wywozu preparatów innych firm jest raczej mało prawdopodobne.

"Inni dostawcy w międzyczasie stali się godni zaufania. Po trudnym początku BioNTech/Pfizer osiągnął stabilny proces produkcyjny. Bardzo ciężko pracuje, aby osiągnąć swój cel dostaw w pierwszym kwartale. Tak właśnie powinno być" - chwaliła oba przedsiębiorstwa szefowa Komisji.

"Tymczasem AstraZeneca od grudnia (2020 r.) do marca (br.) dostarczyła do UE mniej niż dziesięć procent zamówienia zawartego w kontrakcie" - podkreśliła.

Reklama

Jej zdaniem powodem, dla którego koncern ma aż takie zaległości, jest fakt, że nie wyprodukował on wstępnie wystarczającej ilości szczepionki jeszcze przed jej zatwierdzeniem, choć był do tego zobowiązany. Von der Leyen przyznała, że Komisja na początku nie zdawała sobie sprawy, że produkcja okaże się większym problemem niż samo opracowanie szczepionki. KE "nie jest jednak gotowa odgrywać wciąż rolę kozła ofiarnego" - zaznaczyła i ponownie skierowała oskarżenie pod adresem AstraZeneki.

Zdaniem przewodniczącej KE Stany Zjednoczone dzięki tamtejszym instytucjom, takim jak Urząd ds. Zaawansowanych Badań Biomedycznych i Rozwoju (BARDA) były w pewnym sensie strukturalnie lepiej przygotowane do pandemii niż Unia.

Von der Leyen zapowiedziała, że KE zajmie się kwestią udzielania zezwoleń w trybie pilnym na obrót szczepionkami na terytorium UE, żeby ewentualnie przyspieszyć cały proces. "To nie jest trywialny temat" - zastrzegła, zwracając uwagę na kwestie ewentualnej odpowiedzialności prawnej.