W Etiopii obowiązuje stan wyjątkowy wprowadzony na początku listopada, kiedy przedstawiciel wrogiego wobec etiopskiego rządu Tigrajskiego Frontu Wyzwolenia (TPLF) ogłosił, że siły powstańcze znajdują się niedaleko stolicy, Addis Abeby.

Francuskie ministerstwo spraw zagranicznych odradziło swoim obywatelom jakichkolwiek podróży do Etiopii, nawet tych tranzytowych przez Addis Abebę. Rząd Niemiec wzywa swych obywateli do szybkiego opuszczenia Etiopii, ale wciąż zezwala na korzystanie z międzynarodowego lotniska w stolicy tego afrykańskiego kraju.

Stephane Dujarric, rzecznik prasowy ONZ poinformował, że rodziny pracowników organizacji są "tymczasowo relokowane" ze względów bezpieczeństwa. Dodał jednak, że sam personel ONZ pozostaje w Etiopii. "Będziemy obserwowali, jak ewoluuje sytuacja, mając na względzie bezpieczeństwo naszych pracowników oraz kontynuację operacji dostarczania wsparcia wszystkim osobom, które potrzebują naszej pomocy" - oznajmił.

Reklama

Jeffrey Feltman, wysłannik USA na Róg Afryki przekazał po swojej wizycie w Etiopii, że dokonał "znacznych postępów" w rozmowach z wojującymi stronami. Zaznaczył jednak, że obawia się, że może to zostać zniweczone przez "alarmujący rozwój militarny". "Niestety każda ze stron stara się osiągnąć swoje cele przy użyciu siły i wierzy, że jest na krawędzi zwycięstwa" - zauważył.

Konflikt zbrojny między etiopskim rządem centralnym a oskarżanym przez niego o separatystyczne tendencje rządem autonomicznego regionu Tigraj trwa od listopada 2020 r. Zarówno rząd w Addis Abebie, jak i władze Tigraju wywodzące się z TPLF kwestionują wzajemnie swą legitymację.

W konflikcie zginęły dotąd już tysiące osób. Według ONZ na skutek prowadzonej przez rząd centralny blokady regionu swoje domy musiały opuścić miliony Tigrajczyków, a setkom tysięcy z nich grozi głód. Rząd w Addis Abebie odrzuca zarzuty o blokowanie pomocy humanitarnej dla Tigraju.