Jak podało NHC, Idalia w nocy z poniedziałku na wtorek zmieniła się z burzy tropikalnej w huragan z wiatrami o prędkości ponad 120 km/h, zalewając obfitymi deszczami zachodnią Kubę. W nadchodzących godzinach ma kierować się na północ i dodatkowo przybierać na sile.

Spodziewamy się, że Idalia stanie się skrajnie niebezpiecznym wielkim huraganem

"Szybka intensyfikacja jest prawdopodobna aż do dotarcia na ląd. Spodziewamy się, że Idalia stanie się skrajnie niebezpiecznym wielkim huraganem" - podała we wtorkowym komunikacie agencja.

Według opublikowanej przez nią mapy, ma dotrzeć do wybrzeża Florydy na północ od Tampy w środę rano. Na potencjalnej drodze huraganu jest m.in. miasto Gainesville. Głównym zagrożeniem ma być fala sztormowa, która może miejscami osiągać "historyczną" dla regionu wysokość 4 metrów. Według NHC, w połączeniu z silnym wiatrem może ona spowodować "katastrofalne zniszczenia" i zagrażać życiu mieszkańców oraz spowodować, że niektóre z dotkniętych terenów będą przez tygodnie nie do zamieszkania.

We wtorek gubernator Florydy Ron DeSantis ostrzegł, że wiele obszarów na drodze huraganów może stracić energię na "dłuższy czas". Władze już w poniedziałek wydały rozkaz obowiązkowej ewakuacji na terenie 17 hrabstw.

Z DeSantisem w poniedziałek rozmawiał też prezydent Joe Biden, obiecując "pełną pomoc" i zatwierdzając stan wyjątkowy dla stanu, co pozwoli na uruchomienie środków federalnych. O północy działalność do odwołania wstrzymało lotnisko w Tampie.

NHC prognozuje, że po uderzeniu w zachodnie wybrzeże Florydy Idalia zacznie słabnąć, lecz jako burza tropikalna będzie przesuwać się przez kolejne dwa dni wzdłuż wschodniego wybrzeża USA, od Florydy po Karolinę Północną, powodując potencjalne zalania i tornada.

Z Waszyngtonu Oskar Górzyński