Była ambasador USA w Warszawie za rządów Donalda Trumpa powiedziała w wywiadzie dla PAP, że wciąż pilnie obserwuje sytuację w Polsce i - mimo różnic politycznych - z nadzieją patrzy na nowy polski rząd.

A jednak zacieśnianie kontaktów?

"Zmiana dla samej zmiany nie zawsze jest dobrym pomysłem, ale czasem jakieś przetasowanie nie zaszkodzi. I myślę, że może będzie ona pozytywna, ponieważ rozwiąże problemy, jakie Polska miała z Unią Europejską" - oznajmiła Mosbacher, bizneswoman i członkini think tanku Atlantic Council, gdzie współprowadzi program zajmujący się Inicjatywą Trójmorza. Jak przyznała, choć "nie jest wielką fanką UE", to ma ona duże znaczenie w kontekście międzynarodowej pozycji Polski.

Reklama

Dodała, że nowy rząd może być dla obecnej administracji w Waszyngtonie łatwiejszym partnerem w rozmowach ze względu na podobne wartości i zbliżoną ideologię wyznawaną przez obie ekipy rządzące. Zwróciła też uwagę na wypowiedzi premiera Tuska dotyczące kontynuacji działań na rzecz wzmacniania obronności państwa i znaczenia NATO, co - jej zdaniem - zostało dobrze przyjęte w Waszyngtonie i daje nadzieje na dalsze zacieśnianie stosunków polsko-amerykańskich.

"Zostałam też podniesiona na duchu słowami Tuska o tym, że należy odłożyć różnice polityczne na bok. Mam nadzieję, że to oznacza, że nie będzie żadnych +polowań na czarownice+, czy żadnej zemsty, ponieważ może to tylko zmarnotrawić kapitał, który wnosi nowy rząd" - zauważyła Mosbacher.

Co dalej z Inicjatywą Trójmorza?

Jak jednak zaznaczyła, niepokoi się o przyszłość Inicjatywy Trójmorza, zainicjowanego przez Polskę projektu służącego współpracy i rozwojowi infrastruktury w Europie Środkowej, wewnątrz UE.

"Słyszałam, że nowy rząd nie jest szczególnie zainteresowany Inicjatywą Trójmorza. Co prawda nie usłyszałam tego od przedstawicieli rządu Tuska, bo nie było jeszcze takiej okazji, ale mam nadzieję, że wkrótce taka się nadarzy" - powiedziała była ambasador.

"Trójmorze to - być może - jedna z najważniejszych inicjatyw tego rodzaju. Dała ona Europie Środkowej i Wschodniej silniejszy głos i narzędzia, które mogą wzmocnić jej konkurencyjność. Wiele z tych krajów jest na tyle małych, że trudno im przyciągnąć inwestycje osobno, a Trójmorze jest dobrym mechanizmem, by rozwijać regionalną infrastrukturę na poziomie zachodnim" - dodała. Podkreśliła, że projekt cieszy się poparciem obecnej administracji USA, która przeznaczyła na jego wsparcie 300 mln dolarów w pierwszej rundzie finansowania.

"To nie jest nic. Gdyby administracja nie była zainteresowana tym projektem, to nie dawałaby na to pieniędzy" - zaznaczyła. Jednocześnie stwierdziła, że projekt posunął się już tak daleko, że będzie rozwijał się nawet bez wsparcia Polski.

Chociaż Polska jest największym państwem regionu, w Inicjatywie uczestniczy też 12 innych krajów - zauważyła była ambasador.

Oceniła też, że nie spodziewa się zmian, jeśli chodzi o rozpoczęte przez poprzednie władze - przy jej osobistym zaangażowaniu - projekty strategiczne, takie jak budowa elektrowni atomowej w Polsce przez amerykańskie koncerny Westinghouse i Bechtel.

"Modlę się o zwycięstwo Trumpa"

Pytana o przyszłoroczne wybory prezydenckie w USA, Mosbacher przyznała, że "modli się każdego dnia" o zwycięstwo swojego byłego szefa, z którym wciąż utrzymuje bliskie stosunki. W jej opinii Polska nie powinna obawiać się drugiej kadencji Donalda Trumpa, co wydaje się prawdopodobnym scenariuszem w świetle najnowszych sondaży.

"Trump był wielkim zwolennikiem Polski. Chciał włożyć miliard dolarów w Trójmorze. Owszem, był krytykowany za postawę wobec NATO, za swoją retorykę. Ale spójrzmy na rezultaty: sprawił, że NATO zaczęło przeznaczać na swoją obronę więcej, niż kiedykolwiek przedtem. Umieścił w Polsce kwaterę V Korpusu US Army. Sama intensywnie za tym lobbowałam, a dziś jest ona już stałą bazą. Myślę zatem, że nikt nie powinien być zmartwiony powrotem Trumpa. A z pewnością nie powinna być to Polska" - oceniła.

Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)