Według Międzynarodowego Stowarzyszenia Transportu Lotniczego wszyscy przewoźnicy mogą stracić w tym roku łącznie do ćwierć biliona dolarów dochodu. Wszystko przez to, że większość krajów pozamykała swoje granice, a cały świat - walcząc z pandemią Sars-CoV-2 - przestał nagle podróżować.

Podobnie jak wirus może zaatakować każdego człowieka, tak kryzys może dotknąć każdą firmę - od tanich przewoźników po wielkie narodowe linie lotnicze. Problemy przewoźników przekładają się bezpośrednio na producentów samolotów i ich dostawców. Ci również znaleźli się pod ogromną presją finansową. Amerykański Boeing czeka na miliardowe wsparcie ze strony państwa, a europejski Airbus przedłuża linie kredytowe i rezygnuje z wypłat dywidendy.

Kto pierwszy zaliczy śmiertelny korkociąg?

Wykorzystując opracowany w latach sześćdziesiątych wskaźnik Altmana można określić kondycję finansową przedsiębiorstwa. Wskaźnik Altmana bada 22 wskaźniki podzielone na pięć grup mierzących płynność, rentowność, wspomaganie finansowe, wypłacalność, rotację.

Reklama

Wyniki 1,8 lub niższe wskazują na duże ryzyko bankructwa, a wyniki powyżej 3 sugerują solidne podstawy biznesu. Skuteczność modelu w szacowaniu ryzyka bankructwa firmy wynosi od 80 proc. do 90 proc.

Bloomberg News zbadał dostępne dane na temat funkcjonujących obecnie komercyjnych linii lotniczych. Dzięki temu możliwe było określenie, które z nich są najbardziej zagrożone bankructwem. Przyjęte założenia zakładają brak jakichkolwiek dotacji chociażby ze strony państwa i zerowy napływ gotówki, np. z przyznanego przez bank kredytu.

Według Bloomberg News europejscy przewoźnicy nie są odporni na wstrząsy jakie rynkowi lotniczemu zafundowała pandemia koronawirusa. Jako przykład podano zadłużonego taniego przewoźnika Norwegian Air Shuttle ASA oraz międzynarodowe linie Air France-KLM. Wskaźnik Altmana dla obu spółek znalazł się poniżej progu wyznaczonego przez powyższy wskaźnik.

Norwegian Air stara się o rządową pomoc wartą maksymalnie 270 mln USD. Dodatkowo linię wesprą dwa banki skandynawskie.nRzeczniczka Air France-KLM odmówiła komentarza do wliczeń przedstawionych przez Bloomberg News. Linie lotnicze uważają rządy francuski i holenderski za swoich największych udziałowców. Zarówno Paryż jak i Amsterdam zasygnalizowały, że w razie potrzeby zapewnią odpowiednie wsparcie.

Również amerykańscy przewoźnicy mogą liczyć na wsparcie rządu federalnego. Według agencji Reuters sektor lotnictwa pasażerskiego w USA może otrzymać do 25 miliardów USD pomocy z funduszy wsparcia płac i 25 miliardy USD pożyczek. Natomiast przewoźnicy transportowi otrzymają 4 miliardy USD dotacji i kolejne 4 miliardy USD pożyczek.

Przyszłość linii lotniczych zależy również od ich zdolności do korzystania z gotówki w zdeponowanej przez podróżujących kasie lub umiejętności pozyskiwania dostępu do kredytów i pożyczek na szerokim rynku. Tu w zdecydowanie lepszej sytuacji są przewoźnicy azjatyccy. Według Bloomberg Intelligence takie firmy jak Korean Air, Asiana, China Southern Airlines Co. i China Eastern Airlines Corp. mają rezerwy gotówkowe, które umożliwią im przetrwanie przez kilka tygodni. IndiGo, obsługiwany przez InterGlobe Aviation, ma wystarczająco dużo pieniędzy, aby przetrwać okres do roku czasu. Nawet jeśli jego flota pozostanie uziemiona, a koszty zatrudnienia spadną tylko o 30 proc.

Innym sposobem na szybkie uzyskanie płynności może się okazać próba sprzedaży aktywów, w tym nieużywanych samolotów. Tylko czy przy tak ogromnym, nigdy dotąd nie notowanym deficycie finansowym w branży lotniczej znajdą się kupcy na tak kosztowne maszyny? Na szczęście, jak przekonują analitycy z agencji Bloomberg, różne metody szacowania rentowności linii lotniczych dają różne wyniki. I na szczęście nie wszystkie linie lotnicze, którym już niedługo może zabraknąć gotówki, zbankrutują.

>>> Czytaj również: Akcja "Lot do Domu". Ponad 47,5 tys. Polaków wróciło do kraju