Rzecznik prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdogana, Ibrahim Kalin, zaapelował w piątek o natychmiastowe utworzenie w Syrii stref zakazu lotów i stref bezpieczeństwa; amerykański atak na syryjską bazę lotniczą nazwał pozytywną odpowiedzią na zbrodnie wojenne.

"Zniszczenie bazy lotniczej Szajrat jest istotnym krokiem ku zapewnieniu, że chemiczne oraz konwencjonalne ataki wymierzone w ludność cywilną nie będą bezkarne" - czytamy w pisemnym oświadczeniu rzecznika Erdogana.

Z kolei szef tureckiej dyplomacji Mevlut Cavusoglu wydał oświadczenie, w którym ocenił, że utworzenie w Syrii stref bezpieczeństwa jest obecnie ważniejsze niż kiedykolwiek wcześniej. Zapewnił, że Turcja w pełni popiera kroki, które zapewnią, iż syryjski reżim poniesie odpowiedzialność za swoje czyny. Poinformował również, że koalicja międzynarodowa, która pod egidą USA walczy w Iraku i Syrii z Państwem Islamskim, była poinformowana o ataku.

Z kolei w rozmowie z dziennikarzami Cavusoglu podkreślił stanowisko Turcji, według której "konieczne jest wyparcie (syryjskiego) reżimu tak szybko, jak to możliwe". Jeśli reżim "nie chce odejść, nie ma rządu przejściowego i jeśli będzie popełniał zbrodnie humanitarne, powinno się podjąć niezbędne kroki, by go (reżim) usunąć" - mówił.

Poinformował też, że rozmawiał przez telefon z szefami dyplomacji Francji oraz Niemiec, choć nie podał informacji, kiedy dokładnie miały miejsce rozmowy. Podał również, że Turcja nawiązała kontakt z ministrem spraw zagranicznych Rosji Siergiejem Ławrowem oraz amerykańskim sekretarzem stanu Rexem Tillersonem.

Reklama

Wcześniej w piątek wicepremier Turcji Numan Kurtulmus ocenił, że atak rakietowy USA na bazę Szajrat (prowincja Hims) to pozytywne posunięcie. Mówił również, że ma nadzieję, iż amerykańska operacja przyczyni się do osiągnięcia pokoju, dodając, że proces pokojowy w ogarniętej wojną Syrii powinien przyspieszyć.

W piątek nad ranem USA dokonały ataku na bazę lotnictwa syryjskiego z użyciem 59 pocisków samosterujących Tomahawk. Była to odpowiedź na wtorkowy atak bronią chemiczną na opanowane przez rebeliantów miasto, w którym zginęło co najmniej 86 osób i o który Waszyngton oskarżył prezydenta Syrii Baszara el-Asada.

Agencja EFE zaznacza, że już w wieczór przed bombardowaniem turecki prezydent wyraził poparcie dla amerykańskiej interwencji wojskowej w Syrii w ramach odwetu za atak bronią chemiczną. "Nie powinno się ograniczać do słów. Jeśli naprawdę przejdzie się do czynów, my, jako Turcja, jesteśmy gotowi do działania, niezależnie od tego, co się wydarzy. (...) Powinniśmy połączyć wszystkie siły koalicji, począwszy od Stanów Zjednoczonych" - mówił Erdogan. (PAP)