Od pół wieku Chartered Financial Analyst Institute (CFA) naucza opartych na dogmacie efektywności rynków zasad analizy finansowej dziesiątki tysięcy słuchaczy z banków, funduszy inwestycyjnych i innych instytucji, tworzących światowy system finansowy. Kryzys kredytowy zmusił jednak najwyższych kapłanów teorii racjonalnych rynków do kwestionowania własnego credo.
Brytyjski oddział instytutu po raz pierwszy zapytał swoich członków, czy wierzą w efektywność rynków – i odkrył, że ponad 2/3 nie wierzy już, że ceny rynkowe odzwierciedlają wszystkie dostępne informacje. Co więcej, 77 proc. z nich nie zgadza się ze stwierdzeniem, że inwestorzy postępują racjonalnie.
To znaczący zwrot, ponieważ założenie efektywności rynków stanowi rdzeń obliczania wartości wszystkiego – od akcji po zobowiązania emerytalne i wynagrodzenia menedżerów.
Wydaje się jednak, że odzwierciedlają one istotną zmianę o szerszym zasięgu. Przez ostatnie kilkadziesiąt lat tzw. hipoteza efektywności rynków zdominowała sektor zarządzania aktywami, a oparte na niej modele przedstawiały inwestowanie jako wybór między ryzykiem a stopą zwrotu.
Reklama
Skrajni zwolennicy zmiany tego podejścia rozbudzają natomiast wśród polityków i inwestorów zainteresowania teorią finansów behawioralnych, według której rynki nie muszą działać racjonalnie, mogą nimi rządzić ludzkie emocje, takie jak strach.
Branża finansowa nie jest jednak gotowa do porzucenia dotychczasowego credo. Choć 2/3 badanych uważa finanse behawioralne za pożyteczne uzupełnienie teorii efektywnych rynków, zaledwie 14 sądzi, że może się ona stać nowym paradygmatem.