Pozytywnie przyjęty przez szefów państw UE postulat polskiego rządu, by wzmocnić Międzynarodowy Fundusz Walutowy, jest wynikiem odpowiedzialności Polski za region i światową gospodarkę - oceniają ekonomiści.

Podczas czwartkowego, nieformalnego szczytu Unii Europejskiej w Brukseli szefowie państw Wspólnoty przystali na postulat Polski, by wzmocnić MFW. Zaapelowali, by Fundusz odgrywał kluczową rolę w światowej gospodarce. Zapowiedzieli też zwiększenie unijnego udziału w finansowaniu tej instytucji o dwie trzecie, do 125 mld euro. Od innych członków G20 zażądali porównywalnego wysiłku.

Polski rząd jest zadowolony z utrzymania obecnej liczby członków Rady Zarządzającej MFW. "Nasz punkt widzenia okazał się także punktem widzenia większości szefów rządów" - powiedział po szczycie premier Donald Tusk. Jego zdaniem zmniejszenie liczby członków Rady "musiałoby oznaczać pomniejszenie roli Europy, a co za tym idzie Polski, w decyzjach MFW".

Partner w Ernst & Young, były wiceprezes Narodowego Banku Polskiego dr Krzysztof Rybiński powiedział, że postulat rządu polskiego dotyczący MFW świadczy o tym, że Polska jest krajem odpowiedzialnym, któremu zależy na tym, by światowa gospodarka była efektywnie zarządzana.

"Jest mnóstwo wyzwań, z którymi trzeba sobie poradzić. Kryzys pokazał, że w obszarze finansów i gospodarki wyzwania te są bardzo duże, tymczasem brakuje globalnego policjanta, który by tego bałaganu pilnował. Jeżeli zarządzanie będzie efektywne i świat będzie sobie lepiej radził z globalnymi problemami, to Polska na tym skorzysta. Stąd głos Polski, by urealnić sposób zarządzania MFW oraz zmienić stanowisko Unii wobec funduszu" - powiedział Rybiński.

Reklama

Jego zdaniem państwa europejskie były dotąd głównymi hamującymi zmiany w MFW. Na przykład Belgia i Holandia maję więcej głosów w radzie dyrektorów funduszu niż np. Chiny. "To chyba niezbyt dobrze odzwierciedla układ sił w gospodarce XXI. Byłoby dobrze, gdyby MFW, jeśli chodzi o swoją strukturę odpowiadał realiom XXI w., a nie przeszłości" - dodał.

Główny doradca ekonomiczny PricewaterhouseCoopers, były doradca ekonomiczny prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, prof. Witold Orłowski zwrócił uwagę, że postawa polski świadczy o odpowiedzialności za sprawy regionu.

"MFW ma służyć wspieraniu gospodarek i walut narażonych na wahania, cierpiących z powodu kryzysu. MFW uchronił - miejmy nadzieję - od bankructwa np. Ukrainę, czy Łotwę. Mam nadzieję, że w przypadku Polski nie będzie odgrywał tak dużej roli. Myślę, że do czasu wybuchu kolejnego kryzysu Polska będzie w strefie euro i dla nas pomoc funduszu nie będzie potrzebna" - powiedział Orłowski.

"MFW ma bardzo dużą rolę do odegrania wobec naszych sąsiadów ze wschodu. To było głównym powodem zainteresowania Polski wzmocnieniem MFW, przyznania funduszowi większych środków i mandatu do działania. Jeżeli Polska nie wprowadzi euro przez następne 10 lat, to może się okazać, że też będziemy potrzebować pomocy funduszu. Zakładam jednak, że tak się nie stanie" - zaznaczył.

Oprócz przyjęcia apelu w sprawie MFW, szefowie państw UE uzgodnili "wspólny język" na poświęcony kryzysowi szczyt G20 w nadchodzącym tygodniu w Pittsburghu.

"Uzgodniony przez nas język pozwoli UE mówić jednym głosem" - oświadczył premier przewodniczącej UE Szwecji Fredrik Reinfeldt. Wyraził nadzieję, że do porozumienia osiągniętego wewnątrz UE uda się 24-25 września przekonać Stany Zjednoczone i inne najbardziej rozwinięte państwa świata. "Kryzys rozpoczął się w USA i troską także amerykańskich obywateli jest rozwiązanie problemów" - zauważył szwedzki premier.

W budzącej najwięcej emocji sprawie ograniczenia premii dla bankierów szefowie państw i rządów UE zgodzili się pójść dalej niż porozumienie zawarte na przygotowawczym spotkaniu ministrów finansów G20 w Londynie na początku miesiąca. Opowiedzieli się za "wiążącymi zasadami dla instytucji finansowych opartymi na zmiennym wynagrodzeniu, obwarowanymi sankcjami na poziomie krajowym", które mają zmusić banki i inne instytucje finansowe do ograniczenia premii.