Ackermann oświadczył, że rozdzieli ciężar cięć wszystkich premii pomiędzy personel banku w Nowym Jorku, Frankfurcie i Hongkongu, jak również w Londynie.

„Po prostu to zglobalizujemy” – powiedział Ackermann w wywiadzie dla „Financial Times”. Jego uwagi mogą wywołać ferment wśród pracowników spoza Londynu.

Jeśli część [kosztów podatku] zostanie opłacona z całej puli premiowej, będziemy dążyli do ich zglobalizowani. Byłoby niesprawiedliwe, gdybyśmy brytyjskich bankierów potraktowali odmiennie”.

Reklama

Alistair Darling, brytyjski minister finansów w zeszłym tygodniu ogłosił wprowadzenie zaskakującego, 50-proc. superpodatku od premii bankierów w celu ograniczenia ich zarobków w roku, kiedy zyski były sztucznie podsycane przez bezpośrednie lub pośrednie efekty rządowego programu ratunkowego.

Podatek doprowadził banki i ich załogi do prawdziwej furii. Jeśli jego koszty zostaną przerzucone na bankierów, to - jak twierdzą szefowie tych instytucji – powstanie klasyczna sytuacja błędnego koła: albo bankierzy w Wielkiej Brytanii będą narzekać, że dostają mniej niż ich odpowiednicy w USA, albo bankierzy z Nowego Jorku zostaną pośrednio ukarani przez brytyjski rząd. Część prawników i ekspertów podatkowych uważa, że sprawa może doprowadzić do transatlantyckiego sporu politycznego.

Ackermann przyznał, że część ciężaru wynikającego z podatku mogą również odczuć niemieccy inwestorzy. „Będziemy monitorować, jak postępują inne banki, w jakim stopniu koszty te obciążą pracowników, a w jakim udziałowców. To jeszcze nie zostało zdecydowane”. Kilka amerykańskich banków nieoficjalnie zakomunikowało, że one także rozważają wchłonięcie kosztu podatku.

W odrębnym wywiadzie Eric Daniels, dyrektor wykonawczy Lloyds Banking Group ostrzegł, że superpodatek może zaszkodzić pozycji Londynu w identyczny sposób, w jaki reakcja USA po aferach Enronu i WorldCom-u podważyło status Nowego Jorku.

„Można powiedzieć, że ustawa Sarbanes-Oxleya wywołała efekt rozchodzących się fal po jednym uderzenie w wodę, kiedy ludzie mówią: takie wymagania są uciążliwe, dlaczego zatem mamy w ogóle wchodzić tutaj na giełdę, ale także zastanawiają się, jaki może być następny krok. Zdaniem niektórych to właśnie sprawiło, że Nowy Jork stracił na znaczeniu, jako centrum finansowe. I właśnie to mamy obecnie na myśli” – mówi Eric Daniels.

Wypowiedzi Ackermanna i Danielsa pojawiły się w momencie, kiedy Bazylejski Komitet Nadzoru Bankowego, pełniący rolę globalnego regulatora, ogłosił surowe zasady promowania dobrej kondycji banków. Banki nie będą mogły wypłacać premii i dywidend, jeśli ich kapitał spadnie poniżej wymaganego minimum.