Z ogłoszonych w ostatnich tygodniach badań naukowych wynika, że większość ludzi nabywa odporności już po jednej dawce szczepionki. Pierwotnie uważano, że konieczne będą dwie dawki i na takim założeniu oparto zamówienia rządowe, m.in. w Wielkiej Brytanii. Atak świńskiej grypy jest znacznie łagodniejszy, niż się obawiano, a w takiej sytuacji społeczne postrzeganie szkodliwych skutków szczepienia zniechęca do stosowania już dostarczonych szczepionek. Niektóre kraje próbują renegocjować kontrakty z dostawcami.
Spadek popytu może niekorzystnie wpłynąć na przychody ze sprzedaży czołowych dostawców szczepionek: GlaxoSmithKline, Sanofi-Aventis, Novartis i AstraZeneca.
W notatce analitycznej bank inwestycyjny Morgan Stanley stwierdził, że wobec spadku sprzedaży w Hiszpanii i Niemczech o 15 proc. próby zwrotu szczepionek mogłyby w krótkim okresie zagrozić wskaźnikowi zysku na jedną akcję tych spółek.
Reklama
Poprzednio bank szacował łączne przychody ze sprzedaży szczepionek w tym i przyszłym roku na: GSK – 2,2 mld funtów, Sanofi-Aventis – 750 mln euro, a Novartis – 600 mln funtów.
Dla krajów, które nie mogą renegocjować zawartych umów, jednym z rozwiązań byłaby odsprzedaż szczepionek rządom nieposiadającym zapasów albo podarowanie ich biedniejszym krajom za pośrednictwem Światowej Organizacji Zdrowia. Mogą także stworzyć zapasy na przyszłość.
Jednak szczepionki GSK, sprzedawane w Europie, a wytwarzane w zakładach koncernu w Dreźnie, nie zostały jeszcze zatwierdzone przez Światową Organizację Zdrowia – w przeciwieństwie do produkowanych w Kanadzie szczepionek przeznaczonych na rynek USA. To mogłoby skomplikować ewentualne przekazanie europejskich produktów w formie darowizny.
GSK twierdzi, że dotychczas otrzymała zamówienia na 440 mln dawek szczepionki przeciwko pandemii z ponad 40 krajów, z czego dotychczas dostarczono 107 mln. Sanofi-Aventis podała, że posiada zamówienia na 250 mln dawek, a AstraZeneca już dostarczyła 21 mln dawek (z 40 mln zamówionych) jedynemu nabywcy, rządowi USA.