Marcin Piasecki, Mirosław Kuk: Europejski Bank Inwestycyjny mocno zaangażował się w polską gospodarkę w 2009 roku. Czy na podobny poziom wsparcia możemy liczyć także w tym roku?

Marta Gajęcka: Rok 2009 był przełomowy, bo postanowiliśmy zainwestować w Polsce ok. 7 mld euro, podczas gdy we wcześniejszych latach było to około 2 mld euro rocznie. To więcej niż wszystkie środki unijne wykorzystane przez Polskę, których było ok. 24 mld zł czyli, ok. 6 mld euro. To pokazuje, że fundusze z EBI były w zeszłym roku motorem napędowym gospodarki i to właśnie między innymi dzięki nim Polska tak udanie oparła się kryzysowi. W roku 2010 chcemy utrzymać zaangażowanie w Polsce na przynajmniej takim samym poziomie, choć już teraz widać, że zapotrzebowanie na środki z EBI może być większe niż w 2009 roku. W budżecie trudno będzie znaleźć pieniądze na inwestycje infrastrukturalne, a Polska ciągle ma ogromne potrzeby jeżeli chodzi o sektor transportowy i energetykę, czy wreszcie gdy mówimy o środkach własnych, niezbędnych do wykorzystania pieniędzy unijnych. Nie wszyscy mają fundusze własne, a banki komercyjne same nie będą w stanie wyłożyć ogromnych pieniędzy na inwestycje drogowe, gdzie jeden projekt to często kwoty przekraczające miliard euro, czy energetykę, gdzie według naszych obliczeń w ciągu najbliższych dziesięciu lat potrzeba będzie ok. 70 mld euro – takich pieniędzy nie ma w budżecie czy w sektorze komercyjnym. Te pieniądze będą pochodziły głównie z EBI. Ponadto będziemy dalej uczestniczyli w finansowaniu infrastruktury potrzebnej do organizacji Euro 2012.

Kiedy mówimy o tak gigantycznych kwotach, nie sposób nie zapytać, czy bank ma tyle pieniędzy, a jeżeli tak to skąd je pozyskuje?

EBI jest bankiem inwestycyjnym i corocznie określa górny pułap inwestycji. Jest on średnio dwukrotnie większy niż zaangażowanie Banku Światowego i dziesięciokrotnie większy niż EBOR-u. Z powodu kryzysu podnieśliśmy ten pułap w latach 2009-2010 do ok. 70-80 mld euro rocznie. Środki pozyskujemy z rynków finansowych. Mamy najwyższy możliwy rating i dzięki temu pozyskujemy je po najniższych cenach. Z drugiej strony nie wypracowujemy zysku, tak jak czynią to banki komercyjne. Doliczamy jedynie marżę na pokrycie działalności banku. Połączenie tych dwóch elementów sprawia, że oferujemy najtańsze pieniądze na rynku.

Reklama

A czy wspomniany przez panią kryzys nie wymusił lub nie wymusi zmiany formuły funkcjonowania EBI? Czy są takie plany, a jeżeli tak to na czym ewentualna zmiana miałaby polegać?

Nie tyle kryzys, co Traktat Lizboński umożliwił wprowadzenie takich zmian poprzez zmianę statutu banku, który jest częścią Traktatu. A te zmiany oznaczają wzmocnienie pozycji EBI i rozszerzenie jego działalności. Do tej pory koncentrowaliśmy się na udzielaniu kredytów, rzadziej gwarancji, a teraz możliwe będzie obejmowanie udziałów i bank będzie mógł udzielać tzw. pomocy technicznej. Traktat został niedawno ratyfikowany, więc w banku jesteśmy w przededniu dużej debaty, jak te zmiany praktycznie wcielić w życie np. jaka będzie forma owego obejmowania udziałów, czy poprzez np. fundusze inwestycyjne czy bezpośrednie nabywanie np. akcji.

Uważa pani, że EBI powinno kupować bezpośrednio udziały, np. w przedsiębiorstwach?

Moim zdaniem EBI powinno obejmować udziały w funduszach, które inwestują w obszary kluczowe z punktu widzenia rozwoju Europy np. w infrastrukturę, innowacje, badania czy ochronę środowiska. Musimy się zastanowić, jakie EBI będzie miało miejsce na rynku obok np. banków komercyjnych, wobec których nie chcemy być konkurencją. Chcemy z nimi współpracować, czego przykładem jest stworzenie przez nas wraz z kilkoma bankami, w tym PKO PB, funduszu Margerita, który będzie inwestował w kluczowe przedsięwzięcia transportowe i energetyczne w Europie.

Czy w związku z tą zmianą umożliwiającą inwestowanie w konkretne przedsięwzięcia poprzez zakup udziałów wyobraża sobie pani scenariusz w którym EBI zostaje udziałowcem elektrowni jądrowej w Polsce?

Ja mogę sobie to wyobrazić, ale ostateczna formuła działania EBI zostanie wypracowana w trakcie dyskusji, która odbędzie w ciągu kilku następnych miesięcy.

Na czym ma polegać druga zmiana w działaniu EBI, czy pomoc techniczna?

Chodzi głównie o pomoc przy przygotowywaniu i realizacji projektów inwestycyjnych – coś podobnego, co robiliśmy już w programie Jaspers, oferując pomoc przy przygotowywaniu skomplikowanych projektów inwestycyjnych finansowanych ze środków unijnych.

Nowy statut to formalne ramy działania EBI. A czy widzi pani zmiany płynące z uwarunkowań gospodarczych?

Kryzys finansowy spowodował zwiększenie naszej aktywności – stąd wspomniane zwiększenie pułapów inwestycyjnych, o ok. 30 proc. Kryzys przyczynił się także do zwiększenia świadomości, że taki podmiot jak EBI istnieje – zdolny do pożyczania środków atrakcyjnie oprocentowanych i na korzystnych warunkach. Ale warto wspomnieć, że jesteśmy w przededniu określania nowej perspektywy unijnej na lata 2014-2020 i biorąc pod uwagę sytuację finansów publicznych w krajach UE nie wierzę, żeby w tej perspektywie można było liczyć na tak duże środki jak dotychczas. Kraje UE będą musiały najpierw uporać się z kryteriami z Maastricht, a potem podejmować decyzje w jakim stopniu mogą się angażować w fundusze unijne, szczególnie w przypadku krajów, które są płatnikami netto. To może doprowadzić do sytuacji, w której ktoś musi przejąć finansowanie projektów w Europie – dlatego rola EBI będzie rosnąć, także w Polsce. Już dziś oferujemy rozwiązania, które pozwalają wykorzystać zagrożone fundusze unijne z obecnej perspektywy finansowej.

W jaki sposób?

To wspólna inicjatywa Europejskiego Banku Inwestycyjnego i Komisji Europejskiej nazwana Jessica polegająca na umieszczeniu środków unijnych, które mogłyby zostać utracone, w specjalnych funduszach, które będą udzielały na bardzo korzystnych warunkach kredytóworaz gwarancji dla przedsiębiorstw działających w danych regionach. W Polsce podpisaliśmy już pierwsze umowy w ramach tej inicjatywy z dwoma regionami tj. z wielkopolską i zachodniopomorskim. Efekt jest taki, że pieniądze unijne zostają zamienione na kredyty lub gwarancje, a dzięki temu zatrzymane w Polsce, a nie zwrócone do Komisji Europejskiej, w przypadku ich niewykorzystania.

Jednak pieniądze unijne to bezzwrotne dotacje, a EBI zamienia je na kredyty. Gdzie tu korzyść?

Tak, ale trzeba pamiętać, że tymi kredytami stają się dotacje, które by przepadły. Korzyścią dla tych regionów jest to, że mają dostęp do najtańszego kredytu w zamian za dotacje, których by nie wykorzystano.

Jaka może być skala wykorzystania Jessiki?

W przypadku poszczególnych województw w grę wchodzi po kilkadziesiąt milionów euro. To obliczenia na dziś, bo wraz z końcem perspektywy 2007-2013 sumy te mogą okazać się znacznie wyższe. Wracając do wątku nowej perspektywy unijnej. Jeżeli rzeczywiście będzie ona mniejsza i rzeczywiście stworzy pole do większej ekspansji EBI, to oznacza ona także zadłużanie się państw. W zadłużeniu ważna jest struktura i to ona decyduje na ile ten dług jest prorozwojowy. Struktura w której jest więcej długookresowych kredytów inwestycyjnych jest lepsza, bo ten dług jest łatwiejszy do zarządzania. Kredyty z EBI nawet do 30 lat są tańsze od emisji obligacji, aczkolwiek należy pamiętać że finansujemy tylko do 50 proc. inwestycji. Finansowanie przez EBI to także pewność, że inwestycje zostały zrealizowane ponieważ cały proces jest przez nas bardzo skrupulatnie nadzorowany, a wypłaty kolejnych transzy są uzależnione od postępów w realizacji projektu. Nie przypadkiem w czołówce naszych klientów znajdują się najbardziej rozwinięte państwa w Europie, tj. Niemcy, Hiszpania, Francja, Wielka Brytania oraz Włochy. Kredyty z EBI to inwestycja w rozwój gospodarczy, więc ich spłata de facto nie jest obciążeniem dla państwa a raczej jest kołem zamachowym gospodarki.

No właśnie. Mówimy o inwestycjach infrastrukturalnych, które na pewno są bardzo potrzebne, ale równie ważne jest inwestowanie w gospodarkę opartą na wiedzy. Czy EBI finansuje projekty z zakresu badań i rozwoju?

W zeszłym roku wydaliśmy w Polsce 700 mln euro na badania i rozwój. Te pieniądze zostały zainwestowane w budowę centrów badawczych czy finansowanie badań – to są bardzo ważne inwestycje.Tym niemniej ciągle jest w Polsce za mało inwestycji w badania i rozwój ze strony sektora prywatnego – takie projekty finansujemy, choć oczywiście – podobnie jak w przypadku każdego innego kredytu – EBI bezpośrednio finansuje inwestycje których koszt wynosi powyżej 25 mln euro. Jeżeli inwestycja jest mniejsza, to kredytobiorcy mogą udać się do banków komercyjnych, którym udzielamy linii kredytowych i które niejako odpożyczają nasze pieniądze w dalszym ciągu na bardzo korzystnych waunkach. Zaletą takiego rozwiązania jest między innymi zwiększenie dostępności środków EBI w każdym zakątku Polski. Zainteresowanie tą formą współpracy ze strony banków w ciągu ostatniego roku mocno wzrosło – zatwierdziliśmy umowy z bankami w 2009 roku o łącznej wartości prawie 700 mln euro.

Przy okazji omawiania konkretnych inwestycji EBI nie sposób nie wspomnieć o debacie która dotyczyła tego, czy Polska zasiadająca w EBI może zablokować budowę gazociągu północnego. Czy istnieje taka możliwość i jaka jest pani opinia na temat tej inwestycji?

Jestem wiceprezesem odpowiedzialnym nie tylko za kraje tego regionu, ale także za wszystkie transeuropejskie sieci transportowe i energetyczne. Przedłożenie zarządowi decyzji o ewentualnym uczestniczeniu w finansowaniu takiej inwestycji jak gazociąg północy wymaga mojego zatwierdzenia. Ta inwestycja jest energetyczną kurtyną która dzieli Europę i nie zwiększa jej bezpieczeństwa energetycznego jako całości. Nie wyraziłabym zgody na uczestniczenie EBI w takim przedsięwzięciu ponieważ rolą EBI jest umacnianie integracji europejskiej.I nie ma tu nic do rzeczy, że jestem Polką, bo to kwestia argumentów, a nie narodowości odpowiedniego przedstawiciela EBI. Może być jednak tak, że gazociąg powstanie bez wsparcia EBI.
Trzeba pamiętać, że to jest przedsięwzięcie komercyjne, w którym koszty grają bardzo dużą rolę, a EBI udziela najtańszych kredytów i dysponuje ogromnymi funduszami.

Wspomniała pani, że zajmuje się także innymi krajami regionu. Wiele z nich popadło w kłopoty, ich wiarygodność kredytowa, a nawet wypłacalność może budzić wątpliwości. Czy EBI nie ma obaw przed inwestowaniem np. na Łotwie?

Niezależnie od sytuacji EBI nie wycofa się z Łotwy ponieważ jest ona podobnie jak inne kraje UE naszym udziałowcem. Większe ryzyko może być uwzględnione w cenie takiego kredytu, ale naszą rolą jest wspieranie gospodarki europejskiej także w trudnych czasach.

Czy kiedykolwiek ktoś nie zwrócił wam pożyczonych środków?

W UE takich problemów nie było. To świadczy o tym, że właściwie oceniamy ryzyko.

Jak pani ocenia ten region Europy? Czy Polska ma szansę na utrzymanie pozycji lidera pod względem tempa dynamiki wzrostu gospodarczego?

Ten region ma ciągle ogromny potencjał i będzie wchodził na ścieżkę wzrostu, choć utrzymanie się na niej bez dalszych reform będzie trudne. Polska może pozostać liderem regionu, o ile wybuduje drogi i zreformuje swoje finanse publiczne. To, że w 2009 roku Polska miała jako jedyny kraj wzrost gospodarczy to wynik między innymi zaangażowania EBI i funduszy unijnych. Bez udziału EBI nie udałoby się domknąć finansowania największych inwestycji infrastrukturalnych w Polsce i w regionie, a to są tysiące miejsc pracy. Patrząc na prognozowaną skalę zaangażowania EBI i funduszy unijnych w tym roku sytuacja gospodarcza powinna być ciągle dobra, ale należy dalej kontynuować realizacje inwestycji infrastrukturalnych oraz zdecydowanie więcej inwestować w badania i rozwój czyli w budowę gospodarki opartej na wiedzy.

Marta Gajęcka – od sierpnia 2007 roku pełni funkcję jednego z ośmiu wiceprezesów Europejskiego Banku Inwestycyjnego, odpowiedzialna za operacje banku w sześciu krajach Europy oraz transeuropejskie sieci transportowe i energetyczne.

Cytat: Bez udziału EBI nie udałoby się domknąć finansowania największych inwestycji infrastrukturalnych w Polsce i w regionie.