Jednak trudno mówić o osiągnięciu postępu w sprawie innych konkretnych propozycji dotyczących reform finansowych. Ministrowie bardziej bowiem byli skupieni na konieczności zapewnienia rynków, że kolejny kryzys gospodarczy nie dojrzewa w strefie euro.

Timothy Geithner, sekretarz skarbu USA i Alistair Darling, jego brytyjski odpowiednik, znaleźli się w tym przedstawicieli, którzy opowiadali się na nałożeniem opłat na banki, uznawane „za zbyt duże, aby upaść” – potwierdzają oficjalne źródła po dwudniowym spotkaniu w kanadyjskim miasteczku Iqaluit, leżącym tuz przed kołem polarnym.

„Dyskutowaliśmy z myślą od dalszej perspektywie, czy byłoby właściwe, lub nie, wprowadzenie w sektorze bankowym opłat, które miałyby odzwierciedlać koszty, jakie trzeba było ponieść w wyniku tego, co zaszło. To dopiero początki... ale zgodziliśmy się wspólnie nad tym popracować” – powiedział Darling.

„Postawiliśmy jasno sprawę, że istnieje potrzeba dalszej współpracy na reformami regulacyjnymi .. i po raz kolejny stało się oczywiste, że wszystkie te problemy wymagają globalnych rozwiązań”.

Reklama

Ministrowie G7 zamierzają szukać wsparcia dla takich opłat, które mogą przyjąć formę podatku od transakcji lub opłat od posiadanych depozytów, wśród członków obszerniejszego ugrupowania G20 – z udziałem takich gospodarek wschodzących, jak Chiny, Indie, Rosja i Brazylia – jeszcze przed zorganizowaniem wspólnego spotkania w tym roku.

Ministrowie G7 zgodzili się ponadto działać na rzecz wprowadzenia jeszcze przed końcem tego roku najnowszych ustaleń w sprawie wymogów kapitałowych dla wielkich instytucji globalnych. Międzynarodowy Fundusz Walutowy przedstawi do końca kwietnia raport na temat możliwych opcji.

Chociaż przedstawiciel ministerstwa skarbu USA potwierdził, że istnieje szerokie poparcie dla samej zasady pobierania opłat od banków w celu stworzenia swoistego bufora na wypadek kryzysu finansowego, jego zdaniem wydaje się nieprawdopodobne, żeby G20 zgodziła na wcielenie w życie podatku dla firm finansowych.



Geithner powiedział, że USA „są bardzo zdecydowane, aby doprowadzić do egzekwowania równych reguł gry wśród globalnych instytucji i na globalnych rynkach. Zamierzamy zaprojektować taki system z wielką ostrożnością i będziemy to realizować w taki sposób, żeby nie podważyć „perspektyw odrodzenia”.

Administracja Obamy już zaproponowała wprowadzenie opłat w wysokości 0,15 proc. od każdego bankowego bilansu przekraczającego 50 mld dolarów, w celu odzyskania 90 mld dolarów wykorzystanych na pomoc ratunkową dla banków podczas kryzysu finansowego.

Niektóre kraje zasugerowały, że takie opłaty powinny być nałożone nie tylko jednorazowo, ale na wszystkie znaczące banki. Oficjele powiedzieli, że ministrowie G7 doszli do wniosku, iż tego rodzaju rozwiązania muszą obowiązywać na całym świecie, jeśli mają być skuteczne.

W momencie, kiedy wcześniej ratowane banki powracają do zysków i zaczynają płacić ogromne premier, regulatorzy w Europie i USA rozważają nad podjęciem takich działań, które powstrzymają banki przed angażowaniem się w nadmiernie ryzykowane przedsięwzięcia.

Jednak uczestnicy spotkania najwyraźniej odchodzą od obietnicy złożonej podczas szczytu G20 w Pittsburghu w zeszłym roku, kiedy zadeklarowano koordynację regulacji w sprawie uzgodnionych międzynarodowych reguł dotyczących kapitału, płynności, standardów obrachunkowych i wynagrodzeń.

Prócz opodatkowania pomocy ratunkowej, USA zastanawiają się nad koniecznością podzielenia banków, które „są zbyt duże, żeby upaść”, oraz zakazania bankom tzw. proprietary trading, czyli prowadzenia handlu na własny rachunek.

W Wielkiej Brytanii minister Darling wprowadził jednorazowy, 50-proc. podatek od premii bankowych i zasugerował utworzenie instytucji tzw. testamentu za życia (living wills), która ułatwi likwidację banku na wypadek kolejnego kryzysu.

Niektórzy analitycy stwierdzili „przykrą” rozbieżność opinii i ostrzegli, że banki mogą wykorzystać różnice w regulacjach, przenosząc się do mniej restrykcyjnego otoczenia regulacyjnego.