Ma Pan Osiem Złotych Zasad, które stosuje podczas inwestowania. Zacznijmy, więc od tej pierwszej.

Jest to zdefiniowanie trendu. Gdybym się uczył swojego systemu to przy każdej transakcji, którą zawieram na rynku definiowałbym trend: czy gram w trendzie spadkowym, czy w trendzie horyzontalnym, czy w trendzie wzrostowym. To jest podstawa, którą muszę zdefiniować. Potem jeżeli zakładam, że na przykład gram na „godzinówce”, to określam trend godzinowy, ale także muszę określić trend wyższy, czyli dzienny. Jeśli gram na „pięciominutówce” muszę określić trend wyższy, czyli godzinowy. Mówiąc ogólnie, muszę zawsze zdefiniować trend operacyjny oraz trend wyższy, który stanowi dla mnie potencjalne ryzyko.

Po zdefiniowaniu trendu składa Pan zlecenie. Jakich zasad trzyma się Pan podczas tej czynności?

Krótko mówiąc, muszą one być przemyślane i muszą być uzasadnione biznesowo. Na przykład jeśli otwieram „długą”, to muszę mieć poczucie, że będzie strona, która pociągnie ruch w moim kierunku. Inwestuję głównie w indeksy amerykańskie. Jeżeli chodzi o te instrumenty jest trochę wiedzy subiektywnej, co Amerykanów „kręci”: jest to na przykład monetarne luzowanie ilościowe, o którym wszyscy mówią, więc jest pokusa, że łatwiej będzie się grało na długiej pozycji niż na krótkiej. W konkursie wykorzystywałem to, że coś może przestraszyć inwestorów. Były sytuacje, kiedy banalna informacja wprowadzała popłoch na parkiecie. Właśnie to wykorzystywałem do otwierania długich pozycji i starałem się wykorzystać ruchy negujące ten strach do zarabiania. Sam moment otwarcia pozycji określam za pomocą analizy technicznej: musi wystąpić formacja lub sygnał wskazujący na wyczerpanie poprzedniego ruchu Głównie inwestuję w kontrakty na indeksy akcyjne. Waluty rzadko, musi trafić się okazja.

Reklama

Ma Pan także zasadę, którą określa krótko „tłuste koty nie polują”. Co to znaczy?

Chodzi o odchudzanie rachunku. Jeśli mam dobrą serię mój rachunek kontraktowy zaczyna puchnąć. Zauważyłem taką rzecz, że jeśli ma się więcej pieniędzy na rachunku to gracze mają tendencję do zachowania komfortu i zaczynają grać niechlujnie, nonszalancko. Aby to wyłączyć, trzeba po prostu usunąć nadwyżkę pieniędzy z konta. Staram się wyłączyć nonszalancję, aby być efektywnym, bo często w takim wypadku rozluźniamy się, co prowadzi do utraty czujności i możliwej straty.

Na wykładzie powiedział Pan, że często się wyłącza i odcina od rynku.

Nie wiem, czy to dobrze czy nie, ale staram się tego trzymać: 50 proc. czasu w grze, 50 proc. zajmuję się czymś innym i nie trzymam otwartej pozycji. Nie zwalnia mnie to oczywiście z tego, aby obserwować rynek, ale nauczyłem się, że jeżeli patrzę na rynek bez pozycji to oceniam go obiektywnie, a nie subiektywnie – z perspektywy pozycji, którą mam otwartą. Więc na przykład na pięć dni w tygodniu trzy są handlowe dwa wyłączone. automatycznie wyłączam się też z rynku, kiedy doznaję straty. Likwiduję pokusę chęci odegrania się, bo wtedy zwykle przegrywam.

A co z popularną zasadą: „jeśli ktoś jest pewny na rynku, to albo dopiero zaczyna, albo właśnie kończy”?

Bardzo szybko nauczyłem się tej zasady. Ma ona przełożenie na szacowanie szans i ryzyk. Zawsze musimy mieć to w głowie, nawet jeśli ruch wydaje się przewidywalny. Pewność związana z tym wszystkim włącza się w momencie dobrego samopoczucia. To, że odchudzam rachunek (co wynika z zasady tłuste koty nie polują – przyp. red.) sprawia, że tracę pewność siebie i jestem ostrożny. To system naczyń połączonych. Jeśli na rachunku są pieniądze. Podczas konkursu BOSSA miałem trochę strat – one wszystkie wynikały ze zbyt dużej pewności siebie oraz z niedostosowania się do mojej kolejnej zasady....

...która brzmi?

Nie zawieraj transakcji z rekomendacji, bo one są z reguły stratne. I to się odbyło tak, że miałem stopę zwrotu nie 1450 proc. tak jak skończyłem tylko 1800 proc. z kawałkiem. Miałem te pieniądze zaparkowane dwa dni przed końcem konkursu. Wszedłem wtedy na forum, gdzie czasem spotykam się ze znajomymi. To było w momencie, kiedy bardzo mocno poszedł w górę rynek amerykański. Ktoś wtedy powiedział, że na niemieckim DA Xie jutro dużo się będzie działo. Dobra podpowiedź, trzeba wziąć długą pozycję na DA X. To było zrobione bez żadnej analizy i rynek zemścił się natychmiastowo. W związku z tym, że nie stawiam automatycznego zlecenia stop lose poniosłem straty.

>>> Czytaj też: Oto fundusze, które dają zarobić najwięcej - zobacz ranking

Grając bez ustawiania stop- -lossa (zlecenie zamknięcia pozycji uruchamiane automatycznie, gdy straty z danego instrumentu finansowego osiągną określony w zleceniu limit – przyp. red) musi Pan być bardzo czujny. Czy na co dzień monitoruje Pan swoje pozycje bez przerwy, do czasu zamknięcia?

Kiedyś zrobiłem sobie analizę wszystkich moich transakcji w ciągu roku. Wyszło mi z tego, wyraźne, że w moim systemie stawianie automatycznego stop lose przynosi spore straty i po przetestowaniu niestawiania stop lose zyskowność się poprawiła. Zawsze stawiam natomiast zlecenie take-profit (rodzaj zlecenia giełdowego, które powoduje automatyczne zamknięcie pozycji, gdy inwestycja osiągnie określony w zleceniu zysk – przyp. red). Przy tym nie dyskutuję z sobą: zasada jest prosta masz plan to go zrealizuj i zajmij się następnym. Dobre pytanie to, co to jest dobra transakcja. Nawet stratna transakcja, ale zawarta zgodnie z planem jest dla mnie dobrą transakcją. Bo jest zawarta według zasad. Natomiast mocno zyskowna transakcja, ale z zyskami, których ja nie potrafię nazwać i nie wiem do końca, skąd się wzięły to jest fart, zwykłe szczęście. A to jest coś co może się wydarzyć, ale nie musi.

Chodzi w takim razie o kompletne i totalnie obranie się z emocji?

Dokładnie tak. Czy da się kogoś tego nauczyć? Myślę, że do równowagi emocjonalnej trzeba pewnej dojrzałości i doświadczenia tego pozytywnego oraz negatywnego, na pewno nie można się tego nauczyć z książek. Co do sytemu transakcyjnego każdy wypracować musi go sam czerpiąc pomysły, wiedzę i wzorce dostępne na rynku, jest tych materiałów sporo.

Jak Pan planuje grę?

Na początku każdego tygodnia mam wydrukowane kalendarium tego co na pewno się wydarzy ( publikacje wskaźników makro, raport ważnych spółek, ważne wydarzenia polityczne). Leży on zawsze na moim biurku i daje mi komfort że niczego nie przeoczę Staram się na to patrzeć przez pryzmat potencjalnych szans oraz ryzyka Potem pozostaje dopasowanie rynków, transakcji oraz trzymanie się zasad.

Widzę, że mamy już Osiem Zasad. Jak długo trwa wypracowanie takiego planu?

Zacznijmy od tego, że mam oczywiście więcej niż te osiem, ale powiedzmy, że te są najważniejsze. Ten plan powstawał bardzo długo: poszukiwałem pewnego wzorca, który pozwoli mi zarabiać. Nie ukrywam, że był taki okres, kiedy nie zarabiałem na giełdzie. Suma moich inwestycji była zerowa albo na niewielkim plusie. Czasem minus. Zacząłem wtedy pracować nad sobą, wyłączyłem m.in obrażanie się na rynek za nieudane transakcje, zacząłem mocno je analizować. W skrócie kiedy doznawałem straty analizowałem. co zrobiłem źle. Na początku szukałem informacji w rynku, tam szukałem winnego. Ale później okazało się, że winny jestem ja sam: to, w jaki sposób podejmuję decyzje, jakie mnie towarzyszą emocji oraz jakie mam zasady. Oczywiście nie odkryłem tego szybko. W momencie, kiedy zacząłem zapisywać obserwacje okazało się że prawie zawsze stracie towarzyszą te same elementy. Pracuje na tym aby ich było w moich transakcjach jak najmniej.

Czy można powiedzieć, że zasadą nadrzędną w stosunku do innych zasad, jest dyscyplina? Trzymanie się zasad zawsze, bez wyjątku?

Dyscyplina jest najważniejsza. Dochodzi do tego zarządzanie emocjami. Euforia i strach zawsze towarzyszą inwestorom chodzi o to, aby w jak najmniejszym stopniu wpływały na nasze postrzeganie rzeczywistości oraz nie paraliżowały. Pewnie każdy inwestor to przeżywał, że pozycja otwarta w wielkim strachu jest najczęściej mocno zyskowna a pozycja otwarta w komforcie mocno stratna. To do czego namawiam to zbudowanie właściwego balansu pomiędzy zaangażowaniem w inwestowanie i pozostałe sfery życia.

Forex BossaFX – gra z zasadami

Uczestnicy „Forex BossaFX – gra z zasadami” rozpoczynali grę z początkową wartością rachunku w wysokości 1 000 zł, które przez pięć tygodni inwestowali w dowolne instrumenty dostępne na platformie transakcyjnej BossaFX. Zwycięzcą Rankingu Głównego została osoba, która w dniu zakończenia konkursu uzyska największą stopę zwrotu z inwestycji (zwycięzca osiągnął 1450,68 proc. stopę zwrotu).

>>> Polecamy też: Zobacz ranking najlepszych dostawców usług Forex

Główną nagrodą w konkursie było 100 000 franków szwajcarskich (CHF). Zdobywcy II i III miejsca otrzymali kolejno 25 000 CHF i 10 000 CHF. Gracze, którzy uplasowali się od czwartego do dziesiątego miejsca otrzymają nagrody w postaci laptopów, a zwycięzcy innych kategorii: „Automaty” i „Optymalny Portfel” zdobyli 20 000 CHF i 5 000 CHF. . Łączna pula nagród w konkursie wyniosła 650 000 zł. Pierwsza edycja konkursu BossaFX odbyła się pod hasłem „Prawdziwe są lepsze”. Zwycięzcą Rankingu Głównego okazał się inwestor, który zmagania zakończył z saldem rachunku równym ponad 9150 złotych. Oznacza to, że w trakcie trwającego 5 tygodni konkursu BossaFX, ponad ośmiokrotnie powiększył początkową wartość swojego konta.