Jaką ma pan filozofię prywatyzacji? Jak pan chce ją przeprowadzić w czasach, które nie sprzyjają sprzedaży?
Paradoksalnie kryzys może być dobrym czasem dla inwestorów liczących na zyski w czasach ożywienia, więc spowolnienie nie jest dla mnie wytłumaczeniem. Więcej państwowych podmiotów powinno trafić w prywatne ręce. Oczywiście nie dotyczy to spółek kluczowych z punktu widzenia interesu bezpieczeństwa państwa, jak np. PKN Orlen, KGHM czy PGNiG. Jestem zwolennikiem systemu gospodarczego opartego na powszechnej własności w formie akcjonariatu, z najważniejszymi polskimi firmami zachowującymi centra decyzyjne w kraju, a w rezultacie z prężnymi rynkami kapitałowymi. Bezwzględnie wierzę w rynek prywatny, i to zarówno branżowy, jak i kapitałowy, czyli Giełdę Papierów Wartościowych. I obie te ścieżki prywatyzacji będę stosował. Chcemy kontynuować dobrą ideę akcjonariatu obywatelskiego. Promowanie wśród Polaków kapitalizmu i giełdy to kolejny cel, który sobie postawiłem. W tym kontekście ważna jest również kontynuacja programu udostępniania akcji pracowniczych.
Czy resort zamierza sprywatyzować jak najwięcej spółek, by zasilić budżet?
Prywatyzacja to przede wszystkim fundament naprawy polskiej gospodarki. W drugiej kolejności to narzędzie fiskalne. Przychody z prywatyzacji służą finansowaniu deficytu budżetowego, co jest szczególnie ważne właśnie w obecnej, kryzysowej sytuacji. Niezależnie od tego naszym obowiązkiem jest zapewnienie, by spółki Skarbu Państwa pracowały na rzecz obywateli, a nie zarządów. By tak się stało, majątek ten powinien trafić jak najszybciej w prywatne ręce. Dlatego określiłem konkretny czas, czyli lata 2012 – 2013, w którym chcę przeprowadzić procesy prywatyzacyjne.
Reklama
Jakie będą zatem najważniejsze prywatyzacje w ciągu najbliższych dwóch lat?
Chcemy wrócić do planów oferty wtórnej PZU i PKO BP. Oczywiście wszystko będzie zależeć od sytuacji na globalnych rynkach finansowych. Mamy możliwość dojścia do bezpiecznego poziomu akcjonariatu z zachowaniem decydującego wpływu na losy tych spółek. Na sprzedaż czekają też spółki chemiczne. Po zakończeniu konsolidacji Azotów Tarnów podejmiemy decyzję odnośnie do formuły prywatyzacji tej grupy oraz Zakładów Azotowych Puławy i Ciechu. Myślę, że nastąpi to jeszcze w I połowie 2012 r. Trwa prywatyzacja LOT-u, inwestorzy zgłosili się do doradcy. Chciałbym, by ten proces zakończył się w przyszłym roku. Planujemy ponadto giełdowy debiut Polskiego Holdingu Nieruchomości. Przygotowujemy się do tego procesu, by zakończyć go w połowie przyszłego roku. Również w przyszłym roku zamierzam powrócić do planu sprzedaży Enei.
A co z Lotosem?
Do 20 grudnia czekamy na końcowe oferty i ten termin traktujemy jako ostateczny. Po przeanalizowaniu ofert o dalszych krokach zdecyduje zespół przedstawicieli resortów skarbu i gospodarki.
A co z zarządami w spółkach Skarbu Państwa? Mówi się, że nastąpią spore zmiany. To prawda?
Do tego trzeba podejść bardzo spokojnie, bo mówimy o dużych spółkach notowanych na GPW. Przyjrzymy się stopniowi realizacji zapowiadanych planów przez pryzmat kreowania wartości dla wszystkich akcjonariuszy. To właściwy moment na rozliczenie efektów pracy zarządów. Przez ostatnie kilka lat spółki miały możliwość realizowania inwestycji w stabilnej sytuacji politycznej. Chcę sprawdzić, jak ten czas został wykorzystany.
Będę również dążył do profesjonalizacji rad nadzorczych. Na nich spoczywa obowiązek kontroli zarządów i informowania właściciela.
Chodzi o pozbycie się z zarządów i rad nadzorczych przedstawicieli związków zawodowych?
Absolutnie nie. Tu nie chodzi o kryterium przynależności do pewnej grupy, ale o kompetencje w dziedzinie zarządzania czy nadzoru.
Jak ocenia pan transakcję przejęcia przez KGHM kanadyjskiej spółki Quadra za 9,4 mld zł?
Projekt jest interesujący. Transakcja ta nie została jednak jeszcze sfinalizowana i trudno przewidywać, czy do niej w ogóle dojdzie. Chodzi o cenę, za jaką te aktywa zostaną kupione. Na razie znamy cenę podaną przez KGHM, ale nie wiemy, jaka będzie ona ostatecznie.
A jakie jest pana stanowisko w zakresie udomowienia banków?
Wszystkie propozycje oparte na przesłankach ideologicznych są z góry skazane na porażkę. Nie możemy zaczynać od końca. Każde przejęcie musi mieć swoje podstawy biznesowe. Przejmowanie jakiegokolwiek podmiotu tylko dlatego, że musimy zrealizować hasło polonizacji, byłoby błędem.
Bezwzględnie wierzę w rynek prywatny, i to zarówno branżowy, jak i kapitałowy