W czasie piłkarskich mistrzostw Europy nasz kraj może odwiedzić ponad 800 tys. zagranicznych gości. Dla przedsiębiorców z branży gastronomicznej to niebywała szansa na zwiększenie obrotów i zysków z prowadzonej działalności. Ale łatwo nie będzie, bo tuż przed turniejem oraz w jego trakcie trzeba się spodziewać wzmożonych kontroli. Dlatego warto wiedzieć, jak się przygotować do prowadzenia biznesu w czasie piłkarskiej imprezy, czego unikać, a w co bezwzględnie zainwestować.

Opłata dla UEFA

Co najmocniej przyciąga kibiców? Możliwość obejrzenia meczu w dużym gronie, które stworzy iluzję stadionu. Ale żeby móc pokazywać transmisje, trzeba zdobyć od UEFA licencję. Nie muszą się o nią starać przedsiębiorcy, którzy łącznie spełniają trzy następujące warunki:
Reklama
● przekątna wykorzystywanego przez nich ekranu jest mniejsza niż 3 metry,
● w pokazie nie będzie uczestniczyć więcej niż 150 osób,
● organizator nie angażuje sponsorów i nie pobiera opłat za wstęp.
Jak tłumaczy Karol Laskowski, prawnik w kancelarii Salans, pozostali właściciele lokalów muszą ją mieć. Inaczej narażają się na odpowiedzialność przewidzianą w prawie własności przemysłowej czy ustawie o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji. Wiąże się to z wydaniem zakazu wyświetlania kolejnych meczów oraz zwrotem uzyskanych korzyści z tytułu transmisji rozgrywek, o które będzie mogła ubiegać się UEFA. Jak tłumaczy Juliusz Głuski, rzecznik prasowy, Euro 2012 Polska Sp. z o.o., europejska federacja, która jest organizatorem rozgrywek, zamierza wyciągać konsekwencje w stosunku do właścicieli, którzy naruszają prawo. Nie będzie oczywiście sama sprawdzała restauracji i pubów. Za to odpowiedzialna jest policja i straż miejska.
Ten, kto jeszcze nie ma licencji, a zamierza wyświetlać u siebie w lokalu mecze, powinien zadbać o stosowne zezwolenie. Można to zrobić do jutra. – Trzeba to zrobić za pośrednictwem internetu, na oficjalnej stronie UEFA. Portal aplikacyjny będzie działał do 18 maja 2012 roku – podkreśla Juliusz Głuski.
Jedna licencja obejmuje prawa do transmisji wszystkich meczów. Nie ma sensu starać się o nią na wszelki wypadek bo wniesionej opłaty nie można odzyskać, jeśli zrezygnujemy z pokazywania meczów. Za każdy metr kwadratowy ekranu trzeba zapłacić od 35 do 65 euro za cały czas korzystania z licencji.

Komu jeszcze zapłacić?

Warto dodać, że choć UEFA zastrzega w warunkach licencji, że posiada prawa do sygnału telewizyjnego meczów Euro 2012, to jednak wskazuje, że udzielenie licencji nie wyklucza konieczności pozyskania innych zezwoleń organów administracyjnych oraz zgody ze strony podmiotów dysponujących prawami własności intelektualnej.
– Możliwe zatem, że poza opłatami licencyjnymi na rzecz UEFA organizator, decydując się na publiczny pokaz meczów, będzie musiał również liczyć się z ewentualnymi roszczeniami m.in. ze strony organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi i prawami pokrewnymi (np. ZAiKS) lub innych osób uprawnionych. Wskazane zastrzeżenie może rodzić istotne wątpliwości odnośnie do tego, co rzeczywiście jest przedmiotem udzielanej licencji, do kogo jeszcze organizator powinien wystąpić o stosowną zgodę i ile rzeczywiście będzie kosztowało publiczne pokazywanie meczów Euro 2012 – dodaje Karol Laskowski.

Uwaga na sponsorów

Ale licencje i zgody to nie wszystko. Trzeba pamiętać o tym, że organizatorami pokazów nie mogą być konkurenci oficjalnego nadawcy Euro 2012 (TVP) oraz konkurenci oficjalnych sponsorów Euro 2012, tj. 10 sponsorów globalnych m.in. Adidas, Coca-Cola, McDonald’s i po trzech sponsorów narodowych dla Polski i Ukrainy. UEFA ogranicza również możliwość sponsorowania takich pokazów, zastrzegając pierwszeństwo dla oficjalnych sponsorów oraz oficjalnego nadawcy Euro 2012 (TVP).
Zatem, jak zaznacza Karol Laskowski, organizator, który uzyskał licencję UEFA, zobowiązany jest do przestrzegania szeregu dalszych wymogów dotyczących przeprowadzania publicznych pokazów, w tym w szczególności przestrzegania zakazów dotyczących prowadzenia działalności reklamowej w związku z Euro. Przykładowo organizator zobowiązany jest do zapewnienia odpowiedniej przestrzeni wokół ekranu, która powinna być wolna od nazw marek i innych oznaczeń i nie może reklamować nikogo poza oficjalnymi sponsorami. Poza tym właściciele lokali znajdujących się w pobliżu stref kibica muszą zasłonić banery reklamowe marek innych niż należące do sponsorów.
– W lokalach w całym kraju, które będą wyświetlać mecze na ekranach o przekątnej ponad 3 metrów dla więcej niż 150 osób, nie może być sprzedawane piwo inne niż Carlsberg – mówi Melania Popiel z Carlsberg Polska.
W pozostałych lokalach sprzedaż piw innych marek może odbywać się na dotychczasowych zasadach. Na roszczenia ze strony UEFA można się narazić również w sytuacji, gdy lokal sugeruje, iż organizowana przez niego impreza jest powiązana lub połączona z UEFA Euro 2012. Zatem nie wolno organizować pokazów mistrzostw, a jedynie piłkarskie święto, nie można zapraszać do oglądania Euro, a na pokaz piłki na żywo.
– Nie wolno też pobierać opłat za wstęp – dodaje Popiel.

Sprawdzą wszystko

Poza policją i strażą miejską, które będą sprawdzać, czy lokale przestrzegają wymogów UEFA, kontrole będą też przeprowadzać UOKiK oraz sanepid. A co będzie sprawdzane? Na początek czy dany punkt posiada aktualną koncesję na prowadzoną działalność, czy pracownicy mają aktualne badania, w jakim stanie sanitarnym są pomieszczenia. W dalszej kolejności inspektorzy zbadają jakość serwowanych potraw, czyli ile jest kawy w kawie i wódki w wódce. Jak dowiedzieliśmy się w UOKiK, kontrolerzy będą przeprowadzane zakupy kontrolne.
– We wszystkich punktach sprawdzimy warunki przechowywania środków spożywczych – dodaje Małgorzata Cieloch z Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Do Euro 2012 trzeba się przygotować także z innej strony, jeśli faktycznie chce się osiągnąć sukces. Bo dobra lokalizacja nie zagwarantuje dobrych obrotów wszystkim lokalom. Co najwyżej tym, które znane są na mapie Polski jako kultowe. Pozostałe mimo dużej liczby turystów będą musiały zawalczyć o klientów. Szczególnie że jak wynika z naszych rozmów z restauratorami większość idzie w tym samym kierunku, a mianowicie lokalnych specjałów, czyli mówiąc wprost, kapusty, schabowego czy pierogów. W takiej sytuacji trudno będzie restauratorom wyróżnić się na rynku. Dlatego, jak podpowiadają eksperci, jest jeszcze czas, by zaproponować gościom inną ofertę. Rozwiązaniem może być urozmaicenie menu o potrawy z regionów, z których będą pochodzić kibice.