Według Morawieckiego, blokowanie przez Komisję Europejską funduszy unijnych było próbą „wpłynięcia na wynik demokratycznych wyborów w suwerennym państwie członkowskim”, co jest „poważnym zagrożeniem dla demokracji i całego projektu europejskiego”.

„Ruska onuca. Szczuje na UE”

„Donald Tusk może być witany z wielkim uśmiechem i poklepywaniem po plecach na brukselskich salonach, ale nie znajduje to odzwierciedlenia w polityce Komisji Europejskiej” – powiedział Morawiecki. W jego ocenie KE wciąż rozszerza swoje uprawnienia traktatowe, a Tusk „jest tylko narzędziem do osiągnięcia celów Europejskiej Partii Ludowej”.

Plakaty przedstawiające okładkę najnowszego wydania tygodnika pojawiły się w różnych miejscach w Budapeszcie. Widnieje na niej wizerunek polskiego polityka i podpis: „Bruksela jest zagrożeniem dla europejskiej demokracji”.

Pojawienie się plakatów w węgierskiej stolicy wywołało oburzenie wśród polskich polityków.

„W rocznicę naszego wejścia do UE ogłosić w Budapeszcie, w prorosyjskim tygodniku, że Bruksela (nie Moskwa) jest 'zagrożeniem dla demokracji w Europie'” – napisał w czwartek na portalu X premier Donald Tusk. „Plakaty, okładki gazet. Kiedyś mówiono o takich 'pożyteczny idiota'. W najlepszym wypadku” – dodał szef polskiego rządu.

„Ruska onuca. Szczuje na UE” – napisał z kolei poseł Koalicji Obywatelskiej Michał Szczerba.

"Flirt z imperialną Rosją zawsze źle się kończy”

„Wspierać Orbana, przyjaciela Putina. Jednocześnie atakować EU, która przykłada rękę do naszego bezpieczeństwa i rozwoju. Prawdziwy patriota” – dodał ironicznie wiceprezydent Katowic Jarosław Makowski.

W wywiadzie dla "Mandinera" były premier powiedział też, że nie widzi powodu, aby po czerwcowych wyborach do Parlamentu Europejskiej blokować przystąpienie Fideszu do grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (ECR). Wcześniej niektórzy członkowie ECR, w której zasiadają m.in. PiS i Bracia Włosi premier Giorgii Meloni, sprzeciwili się dołączeniu prorosyjskiej partii Orbana.

„Nie widzę powodu, by blokować członkostwo jakiejkolwiek partii konserwatywnej w ECR, z jednym ważnym zastrzeżeniem: nie może ona działać na rzecz wrogów wolnych i demokratycznych krajów Europy” – powiedział Morawiecki. „Wszyscy przedstawiciele europejskiej prawicy muszą mieć świadomość, że flirt z imperialną Rosją zawsze źle się kończy” – dodał.

Morawiecki podkreślił, że „należy rozważyć wszystkie opcje”, aby zatrzymać wojnę na Ukrainie. „Najważniejszym zadaniem Zachodu jest dostarczenie odpowiednich do sytuacji rakiet, amunicji i sprzętu wojskowego” – dodał.

Pytany o sens pomocy militarnej dla Kijowa w przypadku braków widocznych efektów na froncie, Morawiecki podkreślił, że „nie została dostarczona we właściwej ilości i czasie”. „Rosja powinna wycofać się z Ukrainy, a zbrodnie wojenne popełnione przez rosyjskich żołnierzy powinny zostać osądzone przez międzynarodowy trybunał – to moralnie słuszne, chyba nie muszę nikogo o tym przekonywać” – stwierdził polityk PiS.

Gdyby nie Viktor Orban, mielibyśmy kryzys migracyjny w Europie?

W jego ocenie zachodnie wsparcie wojskowe „pozwala Ukrainie bronić nie tylko swojego terytorium, ale także pozycji negocjacyjnych”, a przyjęcie rosyjskich warunków „oznacza rozbrojenie Ukrainy i narażenie Europy Wschodniej na przyszły rosyjski atak”.

Choć proces integracji Ukrainy z UE „będzie trudny i zajmie dużo czasu”, trzeba zrobić wszystko, aby „utrzymać Ukrainę w rodzinie krajów zachodnich” – stwierdził Morawiecki. „W przeciwnym razie znajdzie się ona z powrotem pod skrzydłami Rosji, co – jak widzimy na przykładzie Białorusi jako rosyjskiego państwa satelickiego – byłoby katastrofą zarówno dla Ukrainy, jak i dla części Europy, w której żyjemy” – dodał polityk.

Razem z kilkoma politykami PiS Morawiecki brał w zeszłym tygodniu udział w konferencji środowisk narodowo-konserwatywnych CPAC Hungary w Budapeszcie, spotykając się również z premierem Węgier Viktorem Orbanem. Polityk został za to skrytykowany przez polityków rządzącej w Polsce koalicji, m.in. przez szefa MSZ Radosława Sikorskiego, który konferencję w stolicy nazwał „sabatem proputinowskich nacjonalistów”.

„Gdyby nie decyzja podjęta przez Viktora Orbana w czasie kryzysu migracyjnego w 2016 roku, bylibyśmy dziś w Europie w środku chaosu związanego z nielegalną imigracją” – powiedział były premier. Odniósł się w ten sposób do zbudowania przez Węgry 150-kilometrowego ogrodzenia na południowej granicy z Serbią, które miało zapobiec napływowi nielegalnych imigrantów do UE tzw. szlakiem bałkańskim.

CPAC to coroczna konferencja odbywająca się w USA, w której od lat 70. biorą udział konserwatywni aktywiści z całego kraju. W ostatnich latach została zdominowana przez zwolenników byłego prezydenta USA Donalda Trumpa, który zamierza ubiegać się o reelekcję w listopadzie. Spotkania odbywają się też w innych państwach, w tym – po raz trzeci – w stolicy Węgier.

Z Budapesztu Marcin Furdyna