Jest jedna rzecz, co do której obywatele Europy są zgodni: suwerenność. Prawie nikt nie chce z niej rezygnować. Wyniki badania przeprowadzonego niedawno przez Pew Research Center w ośmiu krajach Unii pokazują, że w każdym z nich większość obywateli sprzeciwia się utracie kontroli nad budżetem na rzecz urzędników europejskich. Spośród pięciu zbadanych państw strefy euro tylko Włochy były skłonne zgodzić się na silniejszą władzę ponadnarodową. W Grecji, która ma już nowy rząd, ale nadal balansuje na krawędzi bankructwa, miażdżące 75 proc. obywateli jest przeciwnych powierzeniu kontroli nad budżetem unijnemu ministerstwu finansów.

Kraje anglojęzyczne i większość Europy Południowej czekają tylko, aż kanclerz Angela Merkel przymknie oko w kwestii emisji euroobligacji (w wolnym tłumaczeniu: „My wydajemy, wy płacicie”), wykorzystania bailoutów do bezpośredniego finansowania banków, a także uznania roli EBC, jako pożyczkodawcy ostatniej szansy. Wszystkim wydaje się, że gdyby tylko Niemcy zechciały odpuścić, sytuacja wróciłaby do normy i byłoby po problemie.

>>> Nie tylko Hiszpania ma kłopoty: Cypr szuka ratunku dla swoich banków

Istnieją ku temu powody. Niemcy są największą gospodarką UE i od 10 lat korzystają z przyjaznych eksportowi stóp procentowych. Ponadto unia transferowa byłaby rozwiązaniem w kwestiach geopolitycznych: potęga Niemiec w Europie zostałaby ograniczona przez stałe obciążenia fiskalne, a Chiny powstrzymano by od wykupienia europejskich długów i tym samym zdobycia większego prawa głosu w Międzynarodowym Funduszu Walutowym. Słabsze Niemcy są na pewno lepsze niż silniejsze Chiny.

Reklama

Nie chodzi tu jednak o Niemcy ani nawet o Grecję. To suwerenność może być gwoździem do trumny dla strefy euro, ponieważ ludzie nie chcą oddać władzy nad krajowymi finansami bezimiennym biurokratom w Brukseli. Bez tego dalsza integracja wymagałaby podejmowania unijnych decyzji poprzez referenda, czego obawia się chyba każdy polityk. Sen o zjednoczonej Europie powoli dobiega końca, a jedynym sensownym scenariuszem wydaje się być ograniczenie strefy euro do krajów, które sobie ufają oraz powrót kilku starych walut. To będzie kosztowne, ale inna alternatywa nie ma poparcia Europejczyków.

>>> Polecamy: Hiszpania idzie w ślady Irlandii. Ale sytuacja jest znacznie gorsza

David Henry jest redaktorem serwisu Bloomberg View.

ikona lupy />
Unia Europejska / ShutterStock
ikona lupy />
Kryzys w strefie euro Fot. Shutterstock / ShutterStock