Komisja Europejska ma wątpliwości, czy po uruchomieniu naftociągu w Azji koncern będzie w stanie wywiązywać się ze swoich zobowiązań wobec Europy. Konflikt ma związek z wdrożeniem do marca III pakietu energetycznego.
– Sprzeciwiamy się temu pakietowi i nie boimy się powiedzieć, że może on prowadzić do cierpienia Europy w postaci głupich niedoborów zasobów – bez owijania w bawełnę ostrzegł w sobotę szef prezydenckiej administracji Siergiej Iwanow.
Rozdział produkcji i przesyłu surowców, wymuszony przez III pakiet, ma jego zdaniem demotywować rosyjskie koncerny do inwestycji w infrastrukturę transportową.
Tymczasem 25 grudnia ruszyła eksploatacja drugiej nitki rurociągu Syberia Zachodnia – Ocean Spokojny (WSTO-2) z Tajszetu w obwodzie irkuckim do Skoworodina w pobliżu chińskiej granicy. Ropa ma docelowo trafiać właśnie do potrzebujących coraz większej ilości surowców energetycznych Chin. Zachodni klienci Transnieftu, którego większościowym udziałowcem jest skarb państwa, obawiają się jednak, że wzrost możliwości eksportowych koncernu nie idzie w parze z dostępem do surowca i rozwijaniem infrastruktury wydobywczej nowych złóż. Dlatego – o czym przed tygodniem poinformował szef koncernu Nikołaj Tokariew – KE wystąpiła z prośbą o udostępnienie planów inwestycyjnych Transnieftu. Bruksela chce się dowiedzieć, czy ropy starczy dla wszystkich.
Reklama
Unia dmucha na zimne, obawiając się powtórki scenariusza sprzed roku. Po uruchomieniu omijającego Białoruś i Ukrainę ropociągu BTS-2 do bałtyckiego portu Ust-Ługa inne rosyjskie naftokoncerny – Łukoil i Rosnieft – ograniczyły dostawy czarnego złota na Zachód. Zaskoczenie było tak duże, że w październiku dwie rafinerie (w niemieckim Karlsruhe i czeskim Litvinovie) na kilka dni musiały wstrzymać produkcję, dopóki nie znalazły alternatywnego dostawcy.
Transnieft na razie nie odpowiedział na pismo Komisji. Przed ewentualnym udostępnieniem dokumentacji musi się na to zgodzić rząd. To efekt wrześniowego dekretu prezydenta Władimira Putina, uściślającego kontrolę rządu nad relacjami zagranicznymi strategicznie ważnych firm. Dekret zaś został ogłoszony po tym, jak Gazprom został przez Brukselę pozwany za nadużywanie praktyk monopolitycznych w państwach UE. Sprawa Transnieftu zapowiada więc kolejny konflikt polityczny na linii Bruksela – Moskwa.