Regulacja w formie unijnego rozporządzenia miałaby w przyszłości zabezpieczyć przed skutkami afer takich jak PRISM. W osławionym programie przeciwdziałania zagrożeniu terroryzmem, amerykańskie firmy o zasięgu globalnym, jak Google, Yahoo, Microsoft, Facebook, i inne, przekazywały służbom specjalnym USA informacje o swoich klientach.

Minister Administracji i Cyfryzacji Michał Boni podkreśla, że działanie PRISM jest nieakceptowalne. Zaznacza, że nowe prawo unijne - najprawdopodobniej w postaci rozporządzenia dotyczącego ochrony prywatności - zmusi amerykańskie podmioty do poniesienia odpowiedzialności za przekazywanie danych o klientach. Obowiązywać ma zasada terytorialności, co oznacza, że firmy działające na terenie krajów europejskich będą podlegać europejskiej jurysdykcji, będą musiały informować o wszelkich zapytaniach dane osobowe klientów. Z drugiej strony będą odpowiadać przed systemem amerykańskim, gdzie też przedsiębiorcom grożą kary jeżeli żądań ujawnienia danych nie spełnią. Zdaniem Michała Boniego ten paradoks może przyspieszyć uregulowanie kwestii. Minister administracji i cyfryzacji zaznaczył, że przekazywania danych na potrzeby bezpieczeństwa nie może odbywać się bez zasad i reguł. Trzeba szanować względy bezpieczeństwa, ale także wolność obywateli. Jak zauważył - Polska opowiada się za rozporządzeniem a nie dyrektywą, bo ono zharmonizuje rynek w całej Europie i nie będzie problemu odrębnych systemów prawnych, gdy jakieś dane mają być przesyłane i analizowane w różnych krajach członkowskich.

>>> Czytaj też: PRISM nie jest wyjątkiem. Zachód od dawna inwigiluje bezkarnie

Jak powiedział minister Boni - ochrona danych i prywatności ma być jednym z tematów obrad na spotkaniu Rady Europejskiej na początku października, Nowe regulacje w tej kwestii mogłyby zostać podjęte jeszcze w pierwszym kwartale przyszłego roku.

Reklama

Michał Boni powiedział, że amerykańskie firmy działające globalnie już robią wiele dla przejrzystości swojej polityki w sprawie ochrony danych. Podał przykład Google i Facebooka, które opublikowały "raporty przejrzystości" po aferze PRISM. Z tych raportów wynika, ze zapytania służb USA o dane obywateli polskich odnosiły się do około 300 osób rocznie.