Wiceminister finansów od podatków w resorcie środowiska. Trochę w tym egzotyki.

Ministerstwo Finansów jest bardzo dobrym miejscem do obserwowania wielu aspektów życia społecznego i gospodarczego w Polsce. Także tych związanych z ochroną środowiska czy gospodarką wodną. Dlatego nie czuję, by moja nominacja wzbudzała jakiś dysonans. Zresztą w moim życiu nabyłem kilka ważnych doświadczeń związanych z ochroną środowiska. Byłem m.in. szefem rady nadzorczej największego zakładu utylizacyjnego w północnej Polsce, gdzie na składowisku odpadów powstała pierwsza w Polsce kopalnia metanu. Zyski podwójne: metan nie trafia do atmosfery, a spalany dostarcza energię.

Wchodzi pan w niezręcznym momencie. Poprzedni szef resortu odwoływany jest w trakcie szczytu klimatycznego.

Minister Korolec jest najbardziej kompetentną osoba w Polsce od spraw klimatycznych. Cieszę, się, że nadal będzie się tym zajmował jako pełnomocnik rządu i sekretarz stanu w resorcie środowiska. Ja postrzegam swoją misję jako kreatywną kontynuację, a nie rewolucję. Więc nie ma mowy o niezręczności.

Reklama

Nie będzie dwuwładzy w resorcie?

Pamiętajmy, że jeszcze przez rok Polska przewodzi negocjacjom klimatycznym do kolejnego szczytu w Limie. Na pewno w tej sprawie będę przez ministra Korolca odciążony. Dlatego sprzeczności między moją funkcją a zadaniami pełnomocnika rządu do spraw klimatu nie widzę.

W jaki sposób chce pan kreatywnie rozwijać politykę poprzednika?

Moje priorytety już wskazałem, wspomniał o nich również premier. To głównie przyspieszenie wydobycia gazu z łupków czy uporządkowanie gospodarki wodnej. Temu w najbliższych tygodniach poświęcę najwięcej czasu.

Projekt ustawy łupkowej nie może trafić na posiedzenie rządu z powodu sporu między resortem środowiska a skarbu. Jaki jest pomysł na przecięcie tego sporu?

Na pewno wniosę autopoprawki do projektu tej ustawy. Wydaje mi się, że można osiągnąć cele związane ze środowiskiem, łącząc je z gospodarczymi w bardziej przyjazny dla inwestorów sposób. Takich rozwiązań będę poszukiwał i je promował w dialogu z zainteresowanymi stronami. W tym kierunku zostanie zmieniony projekt.

Jak będą wyglądały te zmiany?

Na razie mogę powiedzieć o intencji i kierunku zmian, na szczegóły trzeba będzie poczekać. Celem jest to, by ustawa z autopoprawkami trafiła pod obrady rządu jeszcze w tym roku. Potem jej uchwalenie będzie zależało od parlamentu. Na pewno chcemy, by prawo ułatwiające inwestycje w łupki weszło jak najszybciej w życie. Tak by ograniczyć potencjalne ryzyko dla inwestorów.

Z ustawy łupkowej wyłączono przepisy opodatkowania łupków, ma je przygotować resort finansów. Pan ponownie włączy je do projektu?

Nie. Projekt jest na tyle mocno zaawansowany, że nie ma sensu zmieniać już podjętej decyzji. To opóźniłoby cały proces. Ale będę zabiegał, by jeszcze na tym etapie oba projekty były dyskutowane z potencjalnymi inwestorami, którzy muszą wyłożyć setki milionów złotych na poszukiwania.

Jednym z przedmiotów sporu miedzy resortami skarbu i środowiska jest to, kto ma kontrolować narodowego operatora kopalin, czyli państwową firmę, która ma być współwłaścicielem każdej koncesji. Pan tu ustąpi?

Już powiedziałem, będą rozmawiał ze wszystkim stronami. Na tej podstawie będę podejmował decyzje.

A jeśli chodzi u łupki, ważniejsze będzie pole krajowe czy zagraniczne. Nie boi się pan, że europarlament wybrany w przyszłorocznych wyborach będzie bardziej zielony, czyli antyłupkowy, niż obecny?

Będziemy prowadzili dyskusję na ten temat zarówno w Radzie Europejskiej, jak i w parlamencie. Zdajemy sobie sprawę z tego, co się dzieje w Brukseli. Na pewno pewne obawy są uzasadnione. Jeśli będzie potrzeba, będziemy działać w jednoznaczny sposób na wielu frontach i tworzyć różne koalicje wokół naszego stanowiska.

Jednoznaczny – to znaczy będziemy je blokować?

Dlatego mówię o tworzeniu koalicji. Są w Unii inne kraje, które podobnie jak my chcą rozkręcić wydobycie łupków, np. Wielka Brytania. Tworzenie takiej koalicji będzie jednym z zadań, jakie będę sobie stawiał.

Ma pan konkretne cele, jeśli chodzi o łupki. Jest granica masy krytycznej, po przekroczeniu której ten proces stanie się nieodwracalny.

Żeby myśleć o przemysłowym wydobyciu łupków odwiertów poszukiwawczych, powinno być trzy cztery razy więcej niż obecnie. Trzeba tworzyć takie warunki także regulacyjne, by było to możliwe. 200 do 250 odwiertów pozwoli się przekonać, czy wydobycie przemysłowe jest realne. Wtedy przyjdzie czas stawiania bardzo konkretnych celów.

Jak powinien korzystać z tych pieniędzy budżet?

To dzielenie skóry na niedźwiedziu. Ale mamy przykłady krajów, w których podobne bogactwa były także przyczyną kłopotów. Miały one np. negatywne doświadczenia z aprecjacją waluty, co osłabiało resztę gospodarki. Pewnymi zabezpieczeniami są fundusze, które mogą gromadzić nadwyżkę. Ale to na razie perspektywa odległa i to w scenariuszu optymistycznym.

A kolejny priorytet?

Dokonamy przeglądu funkcjonowania ustawy śmieciowej. Jego efektem powinny być propozycje uzupełniających rozwiązań związanych z gospodarowaniem odpadami. Mamy pierwsze doświadczenia. Widać, że niektóre rozwiązania uwierają.

Które konkretnie według pana?

Na przykład deklaracje zbierane w ramach spółdzielni czy wspólnot mieszkaniowych. One niepotrzebnie komplikują system, a ich zmiana nie wywróci koncepcji. Dlatego trzeba zrobić przegląd i przyjrzeć się, jak działa ustawa. Nie chcę robić rewolucji, ale parę kwestii skorygować. Oczywiście do tego potrzeba trochę czasu. Jeśli o przygotowaniu prawa łupkowego mówiłem w tygodniach, to tu raczej chodzi o miesiące.

>>> Czytaj również: Ekolodzy zaskoczeni nowym ministrem środowiska

Widzi pan konieczność zmiany sposobu ustalania opłat śmieciowych?

Tu wiele zależy od doświadczeń gmin, ale w tej chwili za wcześnie na deklaracje.

Ureguluje pan kwestie dzikich wysypisk czy oszustw popełnianych przez niektóre firmy śmieciowe?

To jeden z przykładów pokazujących konieczność przeglądu. Wydaje się, że lepiej powinna działać inspekcja ochrony środowiska. Ale ja nie mam jeszcze jasności, czy to problem natury administracyjnej wynikający ze zbyt słabego nadzoru inspekcji, czy regulacyjny związany z samą ustawą i tym, jak zawierane są umowy z firmami śmieciowymi. Mam tu swoje spostrzeżenia, ale właśnie zapowiadany przegląd będzie miał to rozstrzygnąć.

A kwestie prawa wodnego?

To mój trzeci priorytet. Także pilny, myślę, że trzeba prace nad nim prowadzić równolegle z przeglądem śmieciowym. Tym bardziej że jesteśmy w niedoczasie, jeśli chodzi o implementację dyrektyw. W rządzie mogą być różne zdania na temat tych regulacji, bo to prawo nakłada rozmaite obowiązki. Musimy się jednak spieszyć, by nie płacić kar.

Będą opłaty za korzystanie z wody?

Na razie na to pytanie nie odpowiem.

Co z ustawą o OZE. Do tej pory resort środowiska trzymał się z boku?

Ustawę prowadzi resort gospodarki, ale mogę zadeklarować, że resort środowiska włączy się aktywnie w prace.

Panie ministrze, wymienił pan trzy priorytety: prawo łupkowe, śmieciowe i wodne. A co z ochroną środowiska, czyli istotą działania resortu?

Te kwestie są w dużej części uregulowane. Dochodzą do mnie sygnały, że w niektórych przypadkach inwestycje są wstrzymywane lub wydłużane z powodu procedur związanych z uzyskaniem oceny oddziaływania na środowisko. Ale nie mam przekonania, że niezbędne są zmiany legislacyjne. To może być kwestia działania regionalnych dyrekcji ochrony środowiska.

>>> Polecamy: Nowa ordynacja podatkowa może powstać w ciągu 2 lat - wywiad z Mateuszem Szczurkiem