Zaplanowany we wtorek na 12.30 mongolskiego czasu (5.30 czasu polskiego) odlot samolotu rządowego z prezydentem Lechem Kaczyńskim z Ułan Bator do Japonii opóźnił się z powodów technicznych. Samolot został przewieziony do hangaru, aby odmrozić skrzydła.

Polska delegacja z Lechem Kaczyńskim udała się do Japonii samolotem wyczarterowanym od strony mongolskiej.

Prezydent miał wylądować w Osace przed godz. 11 polskiego czasu (18.45 japońskiego). Stąd delegacja miała udać się do dawnej stolicy Japonii - Kioto. Wieczorem we wtorek prezydent nie miał zaplanowanych żadnych spotkań. W czwartek w Tokio para prezydencka ma zostać przyjęta przez cesarza Akihito i cesarzową Michiko. W piątek prezydent uda się do Seulu. W niedzielę L.Kaczyński z małżonką udadzą się w drogę powrotną do kraju.

Kamiński pytany we wtorek przez dziennikarzy o polski samolot powiedział, że z tego co mu wiadomo, doszło do awarii jednego z ważnych systemów, który ma związek z kwestią odladzania.

Reklama

Jak dodał, samolot był niezdolny do dalszego lotu, dlatego Kancelaria Prezydenta wyczarterowała samolot amerykański będący własnością mongolskiej firmy. "Tym samolotem pan prezydent i cała delegacja, dziennikarze, udali się do Japonii" - dodał.

Pytany, czy tym samolotem prezydent poleci w dalszą podróż (w planach wizyty L.Kaczyńskiego jest jeszcze Korea Pd.) Kamiński odparł: "Zobaczymy".

Dodał, że na razie nie ma wiadomości, ile będzie trwała naprawa samolotu. Jeśli - jak mówił - będzie to trwała odpowiednio krótko, samolot specjalny poleci po prezydenta i Lech Kaczyński wróci nim do Polski. "Jeśli nie, będziemy - jako Kancelaria - na każdy odcinek lotu pana prezydenta czarterować kolejne samoloty" - podkreślił.

Według Kamińskiego, awaria samolotu nie zmieniła "dramatycznie" wizyty. Zapewnił, że jej główne punkty się odbędą.

Minister przyznał, że samoloty rządowe wymagają generalnej wymiany. "To co się stało prezydentowi, mogło się stać premierowi, marszałkowi Sejmu, Senatu, ministrowi spraw zagranicznych - bo oni tymi samolotami podróżują" - mówił.

Jak podkreślił, "to powinno być przedmiotem wolnego od politycznej demagogii, ponadpartyjnego consensusu". "Prestiż państwa polskiego jednak wymaga, żeby nasi czołowi politycy latali bezpiecznie" - zaznaczył.

Na pytanie, jakie są koszty czarteru, odpowiedział, że 130 tys. dolarów.

Według Dariusza Sienkiewicza, szefa sztabu 36. specjalnego pułku lotnictwa transportowego, najpóźniej za trzy dni rządowy TU-154, który zepsuł się w Mongolii, zostanie naprawiony.

W maszynie zepsuł się sensor systemu synchronizacji położenia i przemieszczenia tzw. klap przyskrzydłowych. Oznacza to, że urządzenie, które powinno sterować klapami, przestało działać.