Donald Trump był trudnym kandydatem. Trudnym, bo nieprzewidywalnym. Głośnym obietnicom przedwyborczym brakowało szczegółów i pomysłu na ich realizację, a jednak Ameryka zaryzykowała. Co to ryzyko oznaczało dla dolara?

Podwójne zaskoczenie

To były emocjonujące wybory. Także dla rynku walutowego. Inwestorzy w czasie ich trwania postrzegali Donalda Trumpa jako zwolennika niskich stóp procentowych, kandydata “prorosyjskiego”, kontrowersyjnego, o zawiłej przeszłości i braku jasnego planu na realizację własnych zapewnień. Z tych powodów, gdy tylko szala zwycięstwa przechylała się na stronę kandydata Partii Republikańskiej - dolar tracił na wartości. Informacja o jego zwycięstwie była więc ogromnym zaskoczeniem. Zaskoczeniem, które przejdzie do historii. W pierwszej reakcji amerykańska waluta została osłabiona. Jednak to co później zaczęło dziać się na wykresach par powiązanych z USD można określić mianem kolejnej niespodzianki. Donald Trump zaczął być bowiem odbierany jako czynnik prodolarowy. - Inwestorzy najwyraźniej bardzo chcieli wierzyć w zapewnienia z kampanii prezydenckiej. W efekcie przed końcem ubiegłego roku dolar znacząco się umocnił - mówi Katarzyna Orawczak, analityk walutowy Ekantor.pl.

Słowa to nie wszystko

Reklama

Przyczyną sukcesów Donalda Trumpa jest w dużej mierze umiejętne posługiwanie się słowem. To ono sprawiło, że zarówno amerykańscy obywatele, jak i inwestorzy postanowili zaufać miliarderowi, niestroniącemu od skandali. Świat z uwagą śledził kolejne wystąpienia prezydenta i pozwalał oczarować się budowaną przez niego wizją odbudowy amerykańskiej potęgi. To jak wielka potrafi być siła oddziaływania Trumpa mieli okazję przekonać się również Polacy w trakcie przemówienia wygłoszonego na Placu Krasińskich. Słowa mają jednak to do siebie, że gdy nie idą za nimi konkretne czyny, to ludzie szybko o nich zapominają. Tak też stało się w tym przypadku. - W pierwszym kwartale 2017 roku można już było zaobserwować wygaszenie euforii wokół Trumpa i równocześnie dolara. W kolejnych miesiącach amerykańska waluta zaczęła sukcesywnie tracić na rzecz euro. We wrześniu kurs EUR/USD osiągnął szczyt na poziomie 1,20 - podkreśla analityk walutowy Ekantor.pl.

"Gołębi" prezydent

Przyczyną takiego zachowania była nie tylko upadająca wiara w słowa Republikanina, ale również coraz silnej nagłaśniane powiązania z Rosją czy problemy z realizacją wyborczych obietnic. Mowa przede wszystkim o reformie systemu opieki zdrowotnej. Rzuciła ona cień na przyszłość głośnych zmian w systemie podatkowym, które na chwilę obecną wywołują na rynku walutowym ogromne emocje. Dolarowi w ostatnich miesiącach nie sprzyjały również nastroje budowane wokół Fed. W czasie prezydentury FOMC tylko dwukrotnie poinformowało o podniesieniu stóp procentowych. Trzecia taka decyzja może zapaść już 13 grudnia. W dodatku nie można wykluczyć, że “gołębia” polityka Rezerwy Federalnej będzie kontynuowana, ponieważ kilka dni temu Donald Trump ogłosił swój wybór dotyczący nowego przewodniczącego, który już w lutym zastąpi Janet Yellen. Został nim Jerome Powell, co mogło zawieść tych, którzy spodziewali się bardziej “jastrzębiego” przyszłego szefa Fed. - Dolar w porównaniu do ubiegłego roku stracił, jednak warto zwrócić uwagę, że obecna atmosfera na rynku opowiada się po stronie amerykańskiej waluty i nie można wykluczyć jeszcze jej umocnienia przed końcem roku - dodaje analityk Ekantor.pl.

45. prezydent Stanów Zjednoczonych odkrył już część kart, co nie oznacza, że jego kadencja nie przyniesie jeszcze kilku niespodzianek. Również na rynku walutowym.

>>> Polecamy: Gospodarczy "efekt Trumpa". PKB przekracza 3 proc., bezrobocie najniższe od 17 lat