Uchwalona przez Sejm w ubiegły piątek nowelizacja ustawy o IPN zakłada m.in., że każdy, kto publicznie i wbrew faktom przypisuje polskiemu narodowi lub państwu polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za zbrodnie popełnione przez III Rzeszę Niemiecką lub inne zbrodnie przeciwko ludzkości, pokojowi i zbrodnie wojenne - będzie podlegał karze grzywny lub pozbawienia wolności do lat trzech. Taka sama kara - zgodnie z przyjętymi przez Sejm przepisami - grozi za "rażące pomniejszanie odpowiedzialności rzeczywistych sprawców tych zbrodni". Senat w nocy ze środy na czwartek zaakceptował nowelizację bez poprawek; w piątek trafiła ona do prezydenta.

"Analizę prawną projektu należy poprzedzić truizmem – za zbrodnie popełnione w okresie II wojny światowej na obywatelach wielu państw (w tym Polski) odpowiedzialność spoczywa na Rzeszy Niemieckiej" - napisał Lewandowski. Jednocześnie zaznaczył, że prawdą jest, iż "zdarzały się niechlubne przypadki obywateli polskich, którzy dopuszczali się wydawania władzom hitlerowskim ukrywających się Żydów, okradali ich mienie czy dopuszczali się zwyczajnych mordów oraz pobić". "Polacy w tym względzie niespecjalnie wyróżniali się w stosunku np. do członków narodu francuskiego czy czeskiego. Nikt dzisiaj nie kwestionuje udokumentowanych przez historyków zachowań godnych potępienia - podkreślił.

Lewandowski przypomniał, że nowelizacja ma na celu walkę z coraz częściej występującymi w debacie publicznej sformułowaniami "polskie obozy koncentracyjne", "polskie obozy śmierci" czy "polskie obozy zagłady", które - w ocenie prawnika - obciążają polski naród czy państwo odpowiedzialnością za zagładę Żydów.

Jako przykład podał wyrok sądu z grudnia 2016 r., który skazał niemiecką telewizję publiczną ZDF za użycie określenia "polskie obozy zagłady Majdanek i Auschwitz". Telewizja miała przeprosić za to sformułowanie byłego więźnia Auschwitz Karola Tenderę.

Reklama

Zdaniem Lewandowskiego, skoro nie ulega żadnej wątpliwości, że z punktu widzenia faktów historycznych oraz orzecznictwa sądów powszechnych sformułowania "polskie obozy koncentracyjne" czy "polskie obozy śmierci" uprawniają każdego mieszkańca Polski do wystąpienia z powództwem cywilnoprawnym za te sformułowania, to pomysłodawcy brzmienia art. 55a "poszli o krok dalej" przewidując najdalej idącą sankcję karną.

Lewandowski wskazał, że art. 55a przewiduje odpowiedzialność karną za trzy rodzaje zachowań, które zostały szczegółowo zdefiniowane w akcie międzynarodowym tj. w Karcie Międzynarodowego Trybunału Wojskowego, a także w ustawie o IPN z 18 grudnia 1998 r.

Podkreślił również, że zgodnie z zapisem ustawy, karze podlega obywatel polski oraz cudzoziemiec niezależnie od przepisów obowiązujących w miejscu popełnienia czynu zabronionego, jednak nie podlegają osoby, które dopuściły się tego czynu w ramach działalności artystycznej lub naukowej. "W przypadku ustalenia, że działanie sprawcy w takim przypadku nie miało charakteru pozorowanego, prokurator powinien odmówić wszczęcia śledztwa" - pisze Lewandowski.

Lewandowski wskazał, że o konieczności karania form tzw. kłamstwa historycznego zdecydowano się np. w Austrii, na Węgrzech i w Belgii; w Czechach zdecydowano o karalności zachowań odnoszących się do zbrodni komunistycznych; we Francji i Niemczech obowiązują podobne przepisy, jednak dotyczą zbrodni stwierdzonych przez Międzynarodowy Trybunał Karny w Norymberdze.

W ocenie Lewandowskiego, wprowadzenie regulacji art. 55a nie godzi w wolność wyrażania poglądów, zagwarantowaną w art. 54 ust. 1 Konstytucji RP, ani nie narusza art. 10 Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności (EKPCz).

Jednocześnie podkreślił, że zgodnie z wyrokiem TK z dnia 21 września 2015 r. dopuszczalne jest ograniczenie wolności wyrażania poglądów, jeśli ktoś "w miejscu publicznym demonstracyjnie okazuje lekceważenie Narodowi Polskiemu, Rzeczypospolitej Polskiej lub jej konstytucyjnym organom".

Z kolei Europejski Trybunał Praw Człowieka w sprawie Garaudy przeciwko Francji orzekł, że "negowanie przestępstw przeciwko ludzkości stanowi jedną z najpoważniejszych form zniesławiania Żydów oraz nawoływania do nienawiści wobec nich".

"Analiza wyraźnie pokazuje, że wokół projektu art. 55a ustawy o IPN narosło wiele mitów i nieporozumień. Projektodawcy jednoznacznie podtrzymują linię orzeczniczą polskich sądów powszechnych i TK dopuszczającą pociągnięcie do odpowiedzialności za nieprawdziwe i publiczne stwierdzenia obciążające winą za zbrodnie przeciwko pokojowi, ludzkości czy zbrodnie wojenne całego narodu czy państwa polskiego" - napisał w podsumowaniu Lewandowski. W jego ocenie, przepis "wiąże fakt obciążania innych narodów za zbrodnie np. nazistowskie z uwagi na konieczność ochrony pamięci Ofiar II wojny światowej".

Podkreślił też, że przepis ma przeciwdziałać "+rozmywaniu się+ odpowiedzialności za zbrodnie prawdziwych ich sprawców", a także "nie zamyka ust tym, którzy chcą mówić o przypadkach niechlubnego zachowania części Polaków w stosunku np. do ukrywających się Żydów, badają dane zagadnienie czy mówią o swoich doświadczeniach". (PAP)

autor: Paweł Dembowski