Wprowadzenie ustawy o zniesienie limitu składek na ZUS od stycznia 2019 r. - taką poprawkę zarekomendowała w poniedziałek senacka komisja rodziny, polityki senioralnej i społecznej.

Senacka komisja rozpatrywała rządową ustawę o zniesieniu limitu, powyżej którego najlepiej zarabiający obecnie nie płacą składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe. Senatorowie Stanisław Kogut (PiS) oraz Mieczysław Augustyn (PO) w porozumieniu zgłosili poprawkę, która zakłada wprowadzenie proponowanych zmian w 2019 r. Według ustawy, którą uchwalił w listopadzie Sejm, przepisy ws. zniesienia limitu miałyby wejść od początku 2018 r.

Kogut wyjaśniał dziennikarzom w Sejmie, że zgłoszona poprawka może dać czas na przeprowadzenie dialogu ze stroną społeczną ws. założeń ustawy. "W ciągu roku mogą być prowadzone rozmowy z pracodawcami, ze związkami, z Radą Dialogu Społecznego. Mogą być nanoszone poprawki, ustawa może być jeszcze znowelizowana" - mówił.

Wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej Marcin Zieleniecki powiedział przed głosowaniem nad poprawką, że jest ona godna rozważenia, ponieważ dałaby czas pracodawcom, aby przygotować się do wejścia w życie przepisów. Wiceminister nie zgodził jednak, że założenia ustawy nie były w ogóle konsultowane. "Był to dialog prowadzony równolegle z pracami legislacyjnymi" - powiedział. Przypomniał, że projekt został skierowany do konsultacji 26 października i rząd otrzymał opinię "w zasadzie od wszystkich partnerów społecznych".

Zwrócił uwagę, że wprowadzenie ustawy pozytywnie wpłynie na finanse FUS. "Z wyliczeń do 2060 r., które uzyskaliśmy w ZUS, wynika, że do tego roku skutki finansowe wprowadzenia tego rozwiązania będą pozytywne" - mówił.

Reklama

Ustawę skrytykowali senatorowie PO Augustyn i Jan Rulewski. "Nagłe wprowadzanie tego rodzaju przepisów jest absolutnym błędem" - podkreślił Augustyn. Według niego m. in. pracodawcy powinni mieć czas na wdrożenie zaproponowanych zmian. Zaproponował wejście w życie ustawy w 2019 r. Z kolei Rulewski ocenił, że ustawa to "wybryk fiskalny" i "szukanie pieniędzy w kieszeni innych ludzi".

Tempo prac nad projektem ustawy krytykowały na komisji m.in.: NSZZ "Solidarność", Konfederacja Lewiatan, Pracodawcy RP. Strona społeczna uważa, że zmiany w przyszłości negatywnie wpłyną na kondycję finansową FUS oraz rynek pracy. Według pracodawców i związkowców, wprowadzenie ustawy w życie spowoduje, że duża część pracowników przejdzie na samozatrudnienie lub na umowy cywilnoprawne. Ekspertka "S" Barbara Surdykowska podkreśliła, że związek rozważa wniesienie wniosku do Trybunału Konstytucyjnego. Chodzi o zastrzeżenie związane z konsultowaniem założeń ustawy. Proponowane rozwiązania popiera z kolei OPZZ.

Głos w sprawie proponowanych zmian zabrała Rada Nadzorcza Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, która - jak napisano w jej stanowisku - "opiniuje ten projekt negatywnie". "Jednocześnie Rada Nadzorcza: wnioskuje o wycofanie projektu ustawy z prac sejmowych i o ponowne przeprowadzenie konsultacji projektu; wnioskuje o uwzględnienie w projekcie ustawy rocznego vacatio legis, także z powodu konieczności dostosowania narzędzi informatycznych ZUS do nowego stanu prawnego" - napisano w komunikacie.

Wicepremier, minister finansów Mateusz Morawiecki podkreślił w ubiegłym tygodniu, że najbardziej naturalnym wyjściem byłoby wydłużenie vacatio legis o rok, tak by zniesienie limitu składek na ZUS weszło w życie 1 stycznia 2019 r. Podkreślił, że decyzja nie jest w jego rękach, bo ustawa znajduje się w Senacie.

MRPiPS szacuje, że na skutek zmian w 2018 r. sektor finansów publicznych zyskałby ok. 5,4 mld zł. Zniesienie górnego limitu składek dotyczy ok. 350 tys. osób., czyli ok. 2 proc.

Obecnie przepisy mówią, że roczna podstawa wymiaru składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe w danym roku kalendarzowym nie może być wyższa od kwoty odpowiadającej 30-krotności prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce na dany rok. W 2017 r. kwota ta wynosi 127 tys. 890 zł.

Ustawa przewiduje zniesienie tego limitu, tak by wszyscy ubezpieczeni płacili pełne składki na ZUS, niezależnie od wysokości dochodów. Składka na ubezpieczenia emerytalne i rentowe będzie odprowadzana od całości przychodu, tak jak w przypadku ubezpieczenia chorobowego i wypadkowego. Zasada ta zostanie również wprowadzona przy składkach odprowadzanych przez płatnika za pracowników zatrudnionych w warunkach szczególnych na Fundusz Emerytur Pomostowych.

>>> Polecamy: Rząd podniesie najniższe emerytury? Kowalczyk: Trwają rozmowy [WYWIAD]