Środki paralityczno-drgawkowe typu Nowiczok, których użyto w zamachu na byłego rosyjskiego podwójnego agenta Siergieja Skripala, ich twórcy nazywali niemającą analogów najsilniejszą na świecie bronią chemiczną - pisze we wtorek rosyjski dziennik "Kommiersant".

Dziennik pisze, że seria tych środków została opracowana przez autorów z rosyjskiego Państwowego Instytutu Naukowo-Badawczego Chemii Organicznej i Technologii (GNIIOCHT) pod koniec lat 80., a w roku 1991 osoby nadzorujące prace otrzymały nawet Nagrodę Leninowską (jedno z najwyższych radzieckich odznaczeń państwowych za osiągnięcia m.in. w nauce i technice).

Dwaj pracownicy Instytutu mieli ujawnić na początku lat 90., że Nowiczok opracowano w ramach tajnego projektu "Foliant" i że jest to binarna broń chemiczna, a jej specyfika, jak pisze "Kommiersant", polega na tym, że, "w stan gotowości bojowej jest wprowadzana bezpośrednio przed użyciem".

Dziennik zauważa, że oficjalnie użycie i produkcja Nowiczoka są zakazane umowami międzynarodowymi, lecz "realne prześledzenie produkcji (chemicznych) prekursorów bez dobrej woli władz jest skrajnie trudne".

"Kommiersant" pisze, że jedyny zarejestrowany przypadek przestępczego użycia trującej substancji podobnej efektem działania do Nowiczoka pochodzi z roku 1995; wówczas zabójca otruł bankiera Iwana Kiwilidiego i jego sekretarkę za pomocą trującego środka bojowego, którym potraktował słuchawkę telefonu w gabinecie Kiwilidiego. U poszkodowanych doszło do gwałtownego zaostrzenia się wszystkich chronicznych schorzeń (Kiwilidi zapadł w śpiączkę z powodu niewydolności nerek), a sekretarka, która też zmarła, nawet nie rozmawiała przez telefon, a jedynie go odkurzała - pisze rosyjski dziennik.

Reklama

Przypomina, że w trakcie śledztwa wyszło na jaw, że niebezpieczną substancję otrzymano wówczas od pracownika filii Instytutu (GNIIOCHT) w obwodzie saratowskim. Ostatecznie pracownika osądzono za przekroczenie kompetencji, gdyż bezprawnie syntetyzował potencjalnie niebezpieczne reagenty, a zabójca, który sam doznał ciężkiego zatrucia i musiał się leczyć, oraz zleceniodawca - partner biznesowy bankiera - zostali skazani na kary wieloletniego więzienia - pisze dziennik.

Zauważa, że w przypadku zamachu w Salisbury poszkodowani zostali były pułkownik GRU i jego córka, a także funkcjonariusz policji, który rewidował ich dom, i około 20 osób, które przebywały w miejscach odwiedzanych przez Siergieja i Julię Skripal.

Dziennik przypomina też, że 27 września 2017 władze Rosji oświadczyły, że całkowicie zlikwidowały całą broń chemiczną.

>>> Czytaj też: Donald Trump odwołał Rexa Tillersona. Nowym sekretarzem stanu będzie dotychczasowy szef CIA