PKB na Ukrainie właściwie nie zmienia się od 4 kwartałów z rzędu. To w dużej mierze pochodna zapaści na tamtejszym rynku pracy, który cierpi na masowy odpływ pracowników.

Wpływa to na wzrost płac, podniesienie stóp procentowych oraz spadek popytu na kredyty. To złe wieści dla gospodarki naszego wschodniego sąsiada.

- Migracja zarobkowa jest jednym z wschodzących problemów dzisiejszej Ukrainy. W nadchodzących latach może być zagrożeniem zarówno dla wzrostu gospodarczego, jak również stabilności cen – mówi wiceprezydent banku centralnego Ukrainy Dmytro Sologub.

Ukraina pomogła zlikwidować niedobory siły roboczej w takich krajach jak Polska i Czechy, które skusiły ukraińskich pracowników wysokimi (jak na utamtejsze standardy) pensjami. – Zagraniczne firmy nie mają wyjścia – mówi Roman Pelekh, który zajmuje się pozyskiwaniem ukraińskich pracowników dla przedsiębiorstw. – Początkowo firmy szukały tylko pracowników z dużym doświadczeniem i dyplomami. Teraz biorą wszystkich i przeznaczają, gdy to jest konieczne, nawet miesiąc na ich szkolenie – dodaje.

Motywacje ukraińskich pracowników są jasne: średnie wynagrodzenie w ich kraju wynosi 265 dol. miesięcznie, podczas gdy w Polsce 1046 dol. Kryzys ukraińskiego rynku pacy pogłębiają dodatkowo konflikt w Donbasie, dewaluacja hrywny oraz uporczywa korupcja. W Polsce pracuje legalnie już 1,5 mln Ukraińców, a zapewne kolejne pół miliona jest zatrudnionych na czarno. Czechy planują dwukrotnie zwiększyć roczną liczbę przyjmowanych pracowników z Ukrainy.

Reklama

- Nadeszła odpowiednia pora, gdy zaczęła się wojna i hrywna zaczeła tracić na wartości. Zawsze chciałem pracować zagranicą. Nie zarabiam dużo, ale na to co tutaj dostaję w rok, na Ukrainie musiałbym pracować 4 lata – mówi inżynier Andriej Kozlovski, który pracuje w Gdyni.

Oficjalne ukraińskie statystyki pokazują, że od 2015 roku siła robocza skurczyła się w tym kraju na skutek migracji już o 7 proc. Liczba ta jest obecnie z pewnością wyższa, bowiem Ukraińcy korzystają z ruchu bezwizowego na terytorium UE. Demograficzne perspektywy dla tego kraju są fatalne: ONZ prognozuje, że do 2050 roku populacja Ukrainy skurczy się z 44,2 do 36,4 mln osób.

- Mamy wiele wolnych miejsc pracy i nie wiemy, jak je wypełnić. Młodzi ludzie wolą przenosić się do Polski albo krajów bałtyckich – twierdzi właściciel firmy drukarskiej Aleksander Dranov.

>>> Czytaj także: Wkrótce będziemy walczyć o pracowników nawet z Niemcami? Podwyżki płac to kwestia czasu