– Mieliśmy bardzo dużo sygnałów z całego kraju na temat nieprawidłowości przy podawaniu cen w sklepach sieci Biedronka. Zgłaszali je zarówno konsumenci, jak i wojewódzkie inspektoraty inspekcji handlowej. Nie może być tak, że klient widzi atrakcyjną cenę przy produkcie, a po obejrzeniu paragonu okazuje się, że zapłacił więcej. To może być nieuczciwa praktyka rynkowa – mówi Marek Niechciał, prezes UOKiK, cytowany na stronie internetowej urzędu.
Wylicza, że ketchup miał kosztować 2,79 zł, a kosztował 3,49 zł. Na kilogramie pomidorów konsument mógł stracić majątek – płacił 3,99 zł zamiast wskazanych przy produkcie 1,85 zł. Niewłaściwe kwoty często związane są z produktami reklamowanymi jako te w cenach promocyjnych.
Często brakuje też jakichkolwiek informacji o cenie przy produkcie. Klient ma wybór: albo pakuje towar do koszyka i dowiaduje się, ile zapłaci, dopiero przy kasie, albo szuka czytnika cen znajdującego się zazwyczaj na terenie sklepu. Wiele osób wybiera to pierwsze. Tymczasem wymóg podania ceny produktu w jego bezpośredniej okolicy jest obowiązkiem sprzedawcy.
UOKiK przypomina, że w razie różnicy między ceną ujawnioną przy produkcie a naliczoną przy kasie konsument może kupić produkt w cenie niższej. Urzędnicy zachęcają też do gromadzenia dowodów, np. w postaci zdjęć wywieszek z cenami. Choć wiele sklepów zabrania robienia zdjęć na ich terenie, nie mają do tego prawa. ©℗
Reklama