Przeanalizowaliśmy projekty przyszłorocznych budżetów w 10 największych miastach i porównaliśmy je do analogicznych dokumentów opracowanych na rok 2019. Pod uwagę wzięliśmy trzy elementy: dochody ogółem, wydatki ogółem oraz wydatki majątkowe (czyli głównie na inwestycje).
Przede wszystkim rzuca się w oczy istotny wzrost dwóch pierwszych pozycji. W przyszłym roku miasta te odnotują dochody na łączną kwotę niemal 51,5 mld zł. To o ponad 4,2 mld zł więcej niż w roku bieżącym. Łącznie o ponad 3,6 mld zł wzrośnie także poziom wydatków ogółem – z 52,4 mld zł w 2019 r. do 56 mld zł w roku przyszłym.
Najbardziej jednak istotna jest pozycja „wydatki majątkowe”, bo to są w większości pieniądze, które lokalne władze zamierzają wydać na inwestycje. I tu nie ma dobrych wiadomości – ta pozycja, zgodnie z aktualnymi planami, może zostać przycięta aż o ponad 680 mln zł, czyli ponad 6 proc.
Potwierdza to tezę samorządowców, że może i mają do dyspozycji większe środki (np. z PIT, dzięki dobrej koniunkturze), ale nie rosną one tak szybko jak bieżące wydatki. Chodzi głównie o koszty funkcjonowania urzędów, płac dla pracowników, komunikacji, wywozu śmieci, energii (zwłaszcza od przyszłego roku) czy usług budowlanych. Do tego, jak wskazują np. władze Warszawy, dochodzą niekorzystne dla samorządów obniżenie stawki PIT (z 18 do 17 proc.) czy konieczność wyasygnowania większych środków na oświatę. Na to wszystko nakładają się też chwilowe przepływy gotówki w samorządowych budżetach.
Reklama
„Wydatki majątkowe” mogą zostać zmniejszone o ponad 680 mln zł
Władze Wrocławia podają, że największy kwotowo wzrost dochodów wynika ze zwiększenia poziomu dotacji z budżetu państwa w związku z wypłatami 500 plus (będzie to pierwszy pełny rok, gdy świadczenia trafią na każde dziecko).
Stąd – jak twierdzą samorządowcy – konieczność przycinania wydatków na inwestycje. Prezydent stolicy Rafał Trzaskowski już zasygnalizował, że zagrożone są takie projekty, jak siedziba orkiestry Sinfonia Varsovia czy obwodnica śródmiejska. Pod znakiem zapytania stanął też program stu złotych dopłaty dla każdego ucznia na zajęcia pozalekcyjne. Ratusz poprosił rząd o pomoc finansową i liczy, że uzyska jakąś deklarację najpóźniej do 6 grudnia (jak mówił Trzaskowski, to najpóźniejszy termin na dokonanie autopoprawki do budżetu). Jednocześnie mocno wzrośnie zadłużenie Warszawy. Na koniec 2020 r. ma wynieść ponad 4,7 mld zł, co oznacza, że będzie wyższe od tegorocznego o 858 mln zł (22 proc.).
Cięcia w inwestycjach widać także w Lublinie. Władze miasta zrezygnują z przebudowy niektórych arterii drogowych, m.in al. Unii Lubelskiej wraz z mostem. Z kolei w Bydgoszczy do zamrażarki trafi przebudowa ul. Nakielskiej oraz budowa dwóch basenów. Skarbnik miasta Piotr Tomaszewski na konferencji prasowej przyznał, że przygotowanie przyszłorocznego budżetu było najtrudniejsze od 2011 r.
Mimo trudnej sytuacji nie wszyscy zamierzają wydać mniej na inwestycje. Do tych miast należą Kraków, Gdańsk i Poznań. – To dowodzi, że jedni potrafią sobie poradzić, a inni nie. Może to bardziej problem poszczególnych włodarzy, ich zdolności menedżerskich, a nie sytuacji finansowej samorządów – mówi nam jeden z polityków PiS.
Tyle że utrzymanie wydatków majątkowych na podobnym poziomie lub ich zwiększenie z reguły odbywa się jakimś kosztem. Przykładowo: w Poznaniu już zapowiedziano pierwszą od siedmiu lat podwyżkę cen biletów na komunikację publiczną.
Poseł Zjednoczonej Prawicy Sebastian Kaleta plany władz stolicy i oskarżenia Rafała Trzaskowskiego, że cięcia w inwestycjach to efekt polityki obecnego rządu, skomentował na Twitterze w następujący sposób: – Nie ma co zrzucać winy na rząd, bo na obniżce podatków zyskują mieszkańcy, a Warszawa od 2015 r. zyskała na dobrych rządach gospodarczych PiS ponad 4 mld zł.
Z taką interpretacją rzeczywistości nie zgadza się dr Aleksander Nelicki, ekspert od finansów komunalnych. – Zgodnie z art. 50 ust. 2 ustawy o finansach publicznych jeśli wskutek zmian prawnych samorządom uszczuplane są ich dochody, ubytek ten powinien być zrekompensowany. Tymczasem PiS uznaje, że skoro wpływy z PIT i CIT rosną same, dzięki koniunkturze i być może jakimś działaniom rządu, to już samo to pełni rolę rekompensaty. Jest to dość osobliwa interpretacja przepisów ustawy o finansach publicznych – ocenia ekspert. ©℗
Jakie dochody i wydatki planują największe miasta w 2020 r. w porównaniu do mijającego