Wśród dziesięciu największych banków najniższy wskaźnik miał Kredyt Bank – 9,4 proc, a tylko dwa przekroczyły 12 proc. Oznacza to, że banki nie mają dziś ogromnego buforu, który umożliwi im niwelowanie negatywnych skutków pojawiających się co chwila zagrożeń – np. mocnych wahań kursów. Idealnym lekarstwem byłoby ich dokapitalizowanie, ale dziś kapitał jest na rynku finansowym najbardziej poszukiwanym dobrem, a ci, którzy go mają w Europie, nie chcą się nim dzielić.

Zagraniczni inwestorzy banków działających w Polsce nie mogą teraz narzekać na jego brak, bo już dostali lub za chwilę dostaną zastrzyk rządowych pieniędzy. Holenderskie ING – 10 mld euro, niemiecki Commerzbank – 8,2 mld euro, belgijski KBC – 3,5 mld euro, austriacki Raiffeisen – 2 mld euro.

Włoski UniCredit postanowił poszukać pieniędzy na rynku, ma zwiększyć kapitały o 6,6 mld euro. Portugalski BCP Millennium w pierwszej połowie roku wyemitował akcje i powiększył swoje fundusze własne. Amerykański Citi skorzystał z rządowej pomocy (25 mld dolarów) oraz zasobów saudyjskiego arystokraty księcia Al Waleed bin Talala - czytamy w "Rzeczpospolitej.