Uchwałę w sprawie udziału Polski w pracach Unii Europejskiej w okresie lipiec - grudzień 2016 r., kiedy przewodnictwo w Radzie UE miała Słowacja, poparło 277 posłów, 155 było przeciw, a dwóch wstrzymało się od głosu.

Jeszcze przed głosowaniem posłowie opozycji pytali przedstawiciela rządu, wiceministra spraw zagranicznych odpowiedzialnego za sprawy europejskie Konrada Szymańskiego o to, czy Polska poprze kandydaturę Donalda Tuska na drugą kadencję przewodniczącego Rady Europejskiej.

Pierwsza, 2,5-roczna kadencja Tuska na stanowisku szefa RE wygasa z końcem maja. Prawdopodobnie na szczycie UE 9-10 marca zapadnie decyzja w sprawie jego kolejnej kadencji na fotelu przewodniczącego Rady. Tusk, jak dotąd, jest jedynym kandydatem zgłoszonym na to stanowisko.

"To jest pytanie o tyle ważne, że jeżeli chodzi o Polaków i jeżeli chodzi o dyskredytowanie przez polski rząd Polaka, to już była taka sytuacja. W przypadku Lecha Wałęsy, który odbierał Pokojową Nagrodę Nobla. Wtedy również dyskredytowano Polaka i to się dzieje po raz kolejny. Chcemy, żeby państwo zachowali się przyzwoicie" - mówiła Marta Golbik (Nowoczesna). O to, czy rząd poprze Tuska, pytał też Sławomir Nitras (PO).

Reklama

Golbik oceniła ponadto, że "słabość, ignorancja, trzecia liga - to słowa, które określają funkcjonowanie polskiego rządu w UE przez ostatnie pół roku". "Na naszych oczach mówi się o Europie dwóch prędkości i to powstaje. Rząd PiS na to nie reaguje. Jakie działania podjął polski rząd, żeby wzmocnić pozycję Polski na arenie UE?" - pytała posłanka Nowoczesnej.

Konrad Głębocki (PiS) z kolei podkreślił, że Donald Tusk "wypowiadał się szkodliwie dla Polski", a także naraził relacje transatlantyckie. "Trzy dni przed wyborami w Stanach Zjednoczonych opublikował tweet, gdzie wspólnie ze swoją żoną ustalili, że w polityce międzynarodowej jest miejsce tylko dla jednego Donalda. Trzy dni potem Donald Trump został prezydentem USA. W związku z tym jest podstawowe pytanie: co teraz z drugim Donaldem?" - powiedział Głębocki.

Poseł niezrzeszony Robert Winnicki ocenił, że kwestia poparcia dla Tuska jest problemem dla rządu. "Przyzwoitość nakazywałaby nie popierać Donalda Tuska na funkcji przewodniczącego na kolejną kadencję. Oczywiście (z drugiej strony) idzie nacisk wewnątrzkrajowy, żeby to zrobić. Natomiast nie tu jest istota rzeczy" - mówił. Według niego, należałoby raczej postulować zlikwidowanie stanowiska stałego przewodniczącego Rady Europejskiej i "Radę Europejską jako taką".

Wiceszef MSZ Konrad Szymański odnosząc się do wypowiedzi posłów zaznaczył, że "spraw odtworzenia przywództwa na stanowisku przewodniczącego Rady Europejskiej nie była przedmiotem prac prezydencji słowackiej".

"Natomiast jeśli chodzi o stanowisko polskiego rządu w kwestii Europy dwóch prędkości, Europy elastycznej i tych wszystkich koncepcji, które są faktycznie w debacie publicznej, to polski rząd nigdy nie zgodzi się na rozwiązania, które będą prowadziły do dezintegracji wspólnego ryku, strefy Schengen, w istocie do podziału UE" - podkreślił Szymański.

Jak mówił, każdy podział UE oznacza osłabienie Europy. "To jest nasze stanowisko, które chciałbym, aby państwo zanotowali, ponieważ permanentnie powraca zupełnie sztuczna dyskusja na ten temat. O tym polskim stanowisku doskonale wie każdy rząd w UE. Pozostałe 27 rządów doskonale rozumie polskie stanowisko w tej sprawie. Nie rozumie tego tylko opozycja w Polsce" - zaznaczył wiceminister.

Przedstawiając na poprzednim posiedzeniu Sejmu przyjętą w piątek informację na temat działań Polski na forum UE, Szymański podkreślił, że Polska jest gotowa do "sensownych kompromisów w UE w każdej ważnej sprawie". Dodał, że jest tylko jedno kryterium: polski interes gospodarczy, polityczny i bezpieczeństwa.

Zdaniem wiceszefa MSZ kwestia wspólnego rynku będzie jednym z najbardziej niedostrzeganych problemów integracji europejskiej w najbliższych latach. "Wzrost nastrojów protekcjonistycznych w poszczególnych państwach członkowskich już dzisiaj przelewa się na nadmierną tolerancję protekcjonizmu w samej Komisji Europejskiej" - uznał.

Według Szymańskiego, ważnym elementem prac słowackiej prezydencji było nowe podejście do polityki migracyjnej. "Prezydencja słowacka z dużym ładunkiem zdrowego rozsądku i w poczuciu, jak sądzę, odpowiedzialności za całość Unii, a nie za interesy jednego czy drugiego państwa, zaproponowała rozwiązania korekcyjne" - podkreślił wiceminister.

"W żadnym momencie nie negowaliśmy, że kryzys migracyjny, który destabilizuje państwa Południa i przynosi bardzo określone konsekwencje polityczne w UE, powinien być zażegnany siłami wspólnymi. Nigdy się nie odwracaliśmy od tej sprawy i dlatego nie życzymy sobie, by ktokolwiek w Europie mówił wobec Warszawy, że zachowuje się niesolidarnie" - powiedział wiceszf MSZ.

Dodał, że polski rząd uruchomił "znacznie większe środki natury humanitarnej", otworzył drzwi do zmian ustroju europejskiej straży granicznej i wsparł zawieranie "ambitnych i kosztowanych" umów z krajami trzecimi. "Natomiast nie jesteśmy skłonni do tego, żeby poprzeć jakąkolwiek formę ponadnarodowego zarządzania ruchem migracyjnym czy uchodźczym" - zaznaczył.

"Jesteśmy gotowi do rozsądnych kompromisów" - zadeklarował wiceminister. Uznał, że próbą znalezienia takich rozsądnych kompromisów były prace słowackiej prezydencji.(PAP)