Resort skarbu twierdzi, że dokończenie prywatyzacji PKO BP to - obok rozstrzygnięcia sporu o PZU - jedno z najważniejszych zadań, przed jakimi stoi ministerstwo. Jeszcze parę miesięcy temu minister skarbu Aleksander Grad mówił o możliwości sprzedaży w 2009 roku nawet 30 proc. akcji PKO BP (obecnie w rękach państwa pozostaje nieco ponad 51 proc. wszystkich akcji tego banku). Odpowiedzialny za instytucje finansowe wiceminister Michał Chyczewski mówił, że możliwa byłaby emisja nowych akcji o wartości 2-3 mld zł. W biurze prasowym resortu powiedziano nam, że plany w sprawie PKO BP nie ulegają zmianie.
Nieoficjalnie jednak wiadomo, że resort skarbu nie czuje teraz potrzeby szybkiej prywatyzacji. A wszystko przez kryzys, który od kilku miesięcy wstrząsa rynkami finansowymi.
- Rzeczywiście w sytuacji, gdy inwestorzy odwrócili się od rynków akcji, nie ma sensu sprzedaż papierów PKO BP. Trudno byłoby uplasować tak duży pakiet. Jeżeli sytuacja w najbliższych miesiącach się nie zmieni, nie powróci stabilizacja na rynki finansowe, a inwestorzy nie nabiorą zapału do kupowania akcji, to nie widzę przesłanek do szybkiego przeprowadzenia takiej operacji - uważa Błażej Bohdziewicz, zarządzający aktywami w BZ WBK AIB TFI.
Jego zdaniem, nawet jeśli przyjmiemy, że spełni się pozytywny scenariusz, i tak kluczowe znaczenie będzie miała ewentualna cena.
Reklama
- W ostatnich miesiącach wyceny spółek finansowych mocno spadły. Na tle innych banków zarówno w kraju, jak i na świecie, akcje PKO BP zachowywały się względnie stabilnie - mówi Bohdziewicz.
Rzeczywiście, kurs PKO BP w ciągu roku spadł o 30 proc., podczas gdy papiery innych dużych banków straciły na wartości 50-60 proc.
- Trudno jednak oczekiwać, by inwestorzy skłonni byli płacić za walory PKO BP dużą premię w stosunku do innych, tańszych banków - uważa Bohdziewicz.
Ministerstwo Skarbu Państwa nie musi się spieszyć ze sprzedażą akcji PKO BP także dlatego, że znalazło alternatywne źródła dokapitalizowania banku. Zgodnie z decyzją ministra Grada PKO BP nie wypłaci dywidendy za 2008 rok, co powinno zasilić fundusze banku kwotą ponad 3,5 mld zł (po pierwszych trzech kwartałach 2008 roku bank miał już ponad 2,7 mld zł zysku netto). Dodatkowo resort chce też przekazać PKO BP akcje innych giełdowych spółek.
- PKO BP jest dobrze wyposażony w kapitały, a na koniec trzeciego kwartału jego współczynnik wypłacalności wynosił 11,5 proc. - zauważa Marta Czajkowska, analityk KBC Securities.
Dodatkowo PKO BP umiejętnie wykorzystuje w czasach kryzysu fakt, że jest spółką kontrolowaną prze Skarb Państwa. Ufają mu zarówno klienci (PKO BP zbiera znacznie więcej depozytów niż konkurencja; tylko w ostatnich trzech miesiącach klienci ulokowali w tym banku 10 mld zł), analitycy, jak i agencje ratingowe. Te ostatnie w ostatnich tygodniach obniżyły oceny już kilku polskich banków - głównie z powodu ich zagranicznych właścicieli (jak niemiecki Commerzbank czy irlandzki AIB). W przypadku PKO BP tylko potwierdzały dotychczasową wiarygodność banku.
- Rating wsparcia na poziomie 2 odzwierciedla wysokie prawdopodobieństwo wsparcia, jakie bank mógłby otrzymać, gdyby było to potrzebne, od swojego dominującego akcjonariusza, Skarbu Państwa - czytamy w raporcie międzynarodowej agencji ratingowej Fitch. Zdaniem Artura Szeskiego, dyrektora w dziale instytucji finansowych Fitch, ze względu na znaczenie PKO BP dla systemu bankowego w Polsce, potencjalny spadek udziału Skarbu Państwa w kapitale poniżej 50 proc. nie powinien mieć też bezpośredniego wpływu na poziom ratingu.
- Z racji państwowego akcjonariusza bank jest postrzegany jako bardzo bezpieczny, bo w razie niebezpieczeństwa może skorzystać z pomocy Państwa - dodaje Michał Sobolewski, analityk DM IDM SA.