Resort wystosował to oświadczenie po tym, jak USA, a także syryjska opozycja oświadczyły, że w ataku na Chan Szajchun, najprawdopodobniej dokonanym przez syryjskie samoloty, użyto sarinu.

Ministerstwo zakomunikowało, że z arsenału w Chan Szajchun pochodzi broń chemiczna, której bojownicy użyli pod koniec zeszłego roku w Aleppo. "Symptomy zatrucia poszkodowanych w Chan Szajchun (widoczne) na zdjęciach w mediach społecznościowych są dokładnie takie, jak jesienią zeszłego roku w Aleppo" - głosi komunikat resortu. Aleppo leży na północnym zachodzie Syrii.

"Amunicję z bronią chemiczną z tego wielkiego arsenału bojownicy dostarczali też do Iraku" - oznajmiło ministerstwo, dodając, że fakty użycia w Iraku tej broni zostały "niejednokrotnie potwierdzone przez organizacje międzynarodowe, jak i oficjalne władze tego kraju".

Według różnych szacunków we wtorkowym ataku chemicznym zginęło od 58 do co najmniej 100 osób, w tym kilkanaścioro dzieci. Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka podało, że ataku na miejscowość Chan Szajchun w kontrolowanej przez syryjskich rebeliantów prowincji (muhafazie) Idlib najprawdopodobniej dokonały syryjskie lub rosyjskie samoloty.

Reklama

Sprawę ataku bada również ONZ. Komisja śledcza ONZ ds. zbrodni wojennych w Syrii przypomniała we wtorek, że wszelkie ataki z wykorzystaniem broni chemicznej lub na obiekty pomocy medycznej byłyby jednoznaczne z popełnieniem "zbrodni wojennej i poważnym naruszeniem praw człowieka".

Jednak armia syryjska zaprzeczyła, jakoby stosowała broń chemiczną. Także ministerstwo obrony Rosji oświadczyło wcześniej, że rosyjskie samoloty nie dokonywały nalotów w pobliżu Chan Szajchun.

Z Moskwy Anna Wróbel (PAP)