Warszawska giełda, nadrabiając zaległości w stosunku do rynków zagranicznych, rozpoczęła rok 2009 od mocnego uderzenia. Wczorajszy wzrost indeksu WIG20 o 4,9 proc. do 1877,44 pkt. i WIG o 4,05 proc. do 28331,88 pkt. robi wrażenie. Zwłaszcza, że w obu przypadkach zostały wyrysowane popytowe świece na wykresach dziennych, które dodatkowo poprzedzają luki hossy.

Na gruncie analizy technicznej, poniedziałkowe wzrosty, które zostały potwierdzone przez rosnące obroty, stanowią zapowiedź ataku na szczyt z początku listopada, czyli ataku odpowiednio na 1903,39 pkt. i 29600,54 pkt. Przełamanie tych barier byłoby równoznaczne z wygenerowaniem silnego średnioterminowego sygnału kupna. Jego konsekwencją może być wzrost indeksu WIG20 do 2200 pkt., a WIG do 34000 pkt.

Ewentualne zdecydowane odbicie od listopadowych szczytów, potwierdzi natomiast dominację trendu bocznego na warszawskiej giełdzie, co jeszcze w I kwartale br. mogłoby przynieść powrót do październikowo-listopadowych dołków.

Wtorek obfituje w publikacje makroekonomiczne. Przed południem inwestorzy poznają finalne odczyty „usługowych” indeksów PMI m.in. dla Strefy Euro, Wielkiej Brytanii i Niemiec. Po południu natomiast zostanie opublikowany analogiczny indeks dla Stanów Zjednoczonych, listopadowe dane nt. zamówień w amerykańskim przemyśle, zrewidowane dane o zamówieniach na dobra trwałego użytku oraz indeks podpisanych umów kupna domów. Wieczorem natomiast zostanie opublikowany protokół z ostatniego posiedzenia FOMC, kiedy to stopa funduszy federalnych została obniżona do przedziału 0-0,25 proc.

Reklama

Z powyższej grupy potencjalny wpływ na giełdy może mieć raport o zamówieniach oraz indeks ISM dla amerykańskiego sektora usług. Zważywszy na obserwowany na przełomie roku wzrost optymizmu inwestorów, można założyć, że lepsze od prognoz dane zostaną zauważone, natomiast gorsze, jeżeli tylko nie będą dramatycznie, już niekoniecznie. Dotyczy to w równym stopniu giełd zagranicznych, jak i warszawskiego parkietu.