W opinii gazety, z jednej strony Moskwa realizuje nad Dnieprem swoje cele polityczne: uderza w nielojalnego sąsiada i lansuje pomysły budowania gazociągów omijających Ukrainę (North Stream i South Stream). Z drugiej zaś używa Gazpromu w celach prozaicznych - jako skutecznego narzędzia zdobywania pieniędzy.

Analitycy są zgodni: powiązany z Kremlem gigant - jak i sama Rosja - potrzebują ich bardziej niż kiedykolwiek. Z powodu załamania światowych cen ropy i gazu akcje koncernu są dziś warte pięciokrotnie mniej niż rok temu. Firma jest zadłużona po uszy: jej zobowiązania sięgają 50 mld dol. (czyli prawie tyle samo co długi Indii, Chin i Brazylii razem wzięte).

Gazeta zauważa, że w samej Rosji w ekspresowym tempie topnieją rezerwy budżetowe (spadły one w ciągu pięciu miesięcy o 25 proc. Budżet rosyjski w 65 proc. jest zasilany z dochodów z eksportu surowców). Sytuacja pogorszyła się jeszcze bardziej wraz z pogłębianiem się światowego kryzysu gospodarczego. Po raz pierwszy od lat w mediach pojawiły się materiały, które wróżyły osłabienie silnie skonsolidowanej władzy duetu Putin - Miedwiediew.

Więcej w "Dzienniku".

Reklama